Motoarena była areną wyścigów samochodowych [ZDJĘCIA]

Mały jubileusz wymaga wielkiej oprawy. Stąd nic dziwnego, że 5. edycja toruńskiej MotoOrkiestry zagościła na Motoarenie, gromadząc na trybunach i parkingach wielu miłośników motoryzacji z Kujaw i Pomorza.

Choć nikt tutaj nie walczył o mistrzowskie tytuły i okazałe puchary, nie szczędził swoich maszyn i sił, by pojechać widowiskowo i z dreszczykiem emocji. Mistrzowie kierownicy, na toruńskiej Motoarenie zafundowali wszystkim niesamowite show. Były drifty dwójkami a nawet trójkami, szerokie slajdy rallycrossowych potworów oraz jazdy na limicie w wykonaniu rajdówek. Przed publicznością, w uroczystej kolumnie, zaprezentowali się także miłośnicy jednośladów, zabytkowych pojazdów oraz tych, co piachów i górek się nie boją. Każdy, kto kocha motoryzację, chciał zagrać wspólnie dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. MotoOrkiestra, już po raz piąty, połączyła ich wszystkich.

Już o godzinie 10:00 pod Motoareną zaczęło robić się głośno i ciasno. Lśniące wozy z przeróżnych epok i krańców świata wypełniało parking przed toruńskim stadionem. Mimo zimowej aury dopisali też miłośnicy jednośladów i quadów, których śnieg nie zatrzymał w przydomowych garażach. Sam stadion, zmarznięty i śliski, czekał na pierwszych śmiałków, gotowych otworzyć swoje portfele i "mierzyć wysoko" w licytacjach. A rekordy padały, i to często.

Wstępnie ustalony cennik dynamicznie zmieniał swoje wartości. Licytacje prawych foteli w Lancerze Roberta Czarneckiego czy Fabii Saymona Osmańskiego nie rzadko przekraczały kwoty vipowskiej wejściówki na koncert muzycznej gwiazdy. Kto wygrał - nie żałował. Obaj kierowcy nie szczędzili swoich maszyn by zafundować wszystkim emocje z najwyższego poziomu. Latające w powietrzu plastikowe separatory były tego dowodem. Bo przecież w tym miejscu to i Kubica by nie hamował.

Orkiestrowa wojna toczyła się także o przejażdżki driftowozami. Ponownie grali w Toruniu Arek Hinc, Radek Dąbrowski i ppowracający do swojego BMW Oskar Biernacki. Podwyżka cen bile tów za przyjemność latania bokami po Motoarenie wcale nie odstraszyła przybyłych gości. Ci wkładali do puszek zwinięte w gruby rulon banknoty, przy móc założyć kask, spiąć się szelkowymi pasami w kubełkowym fotelu i wybrać się w niezapomnianą podróż po Motoarenie, z widokiem przez boczną szybę. Niesamowite widowisko zapewnił także jeden z rajdowych kierowców - Marcin Stencel. Dysponując najsłabszym w stawce sprzętem, przednionapędowym Citroenem Xsarą VTS, niezwykle widowiskowo ślizgał się po wąskim asfalcie, na milimetry uciekając przed betonowymi bandami. Było gorąco.

Wcale nie mniejsze emocje panowały pod sceną. Licytowano weekendy z Mazdą, Renault, Toyotą czy dwukołowym BMW. Ponownie do "kupienia" był cały cykl szkoleniowy na prawo jazdy. Wyjątkowe gadżety trafiły także od Petera Solberga, toruńskich siatkarek i członków Moto CT. Po raz pierwszy wylicytować można było start profesjonalną rajdówką w małej skali. Puszki nie wytrzymywały tego napięcia, a ich puste brzegi szybko uzupełniali właściciele sportowych BMW, Mercedesów i Chevroletów. MotoOrkiestrowe Taxi cieszyło się i tym razem wielkim zainteresowaniem, dorzucając do ogólnej sumy kilka tysięcy złotych.

Jak zakończył się 5. finał MotoOrkiestry? Podliczenia wciąż trwają i wciąż czekamy na oficjalny raport ze sztabu głównego. Sami jednak czujemy, że był to wyjątkowy dzień. Oddane cztery pełne i ciężki puszki mówią, że Motoarena była niezwykle gościnna i otwarta na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.

Więcej o: