Cieślak: Do Andrzeja dziewczyny stały w kolejce

Trener polskiej żużlowej kadry Marek Cieślak przedstawia legendy polskiego żużla. Tym razem pisze o człowieku ze Stali Gorzów Andrzeju Pogorzelskim. ?Puzon? niedawno odsłonił swoją tablicę w Alei Sław na stadionie im. Edwarda Jancarza.

Gorzów.sport.pl i dziennikarze Gazety bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku!

Dla mnie to on jest jednym z tych wielkich, co nigdy nie zdobyli tytułu mistrza Polski. Był trzykrotnym brązowym medalistą, ale złota nigdy nie wywalczył, choć wielokrotnie był najlepszy w Polsce. I sukcesów miał sporo. Był trzykrotnym Drużynowym Mistrzem Świata, raz zdobył srebro, wygrał Złoty Kask, a jeszcze ze dwa razy był w trójce bardzo prestiżowego kiedyś turnieju. Był też czterokrotnym finalistą indywidualnych mistrzostw świata. Co prawda nie zbliżył się do strefy medalowej, lubiły go miejsca koło dziesiątego, ale i tak uważam, że Pogorzelski to była firma.

Jak na żużlowca był wysoki. Przy tym był bardzo szczupły, miał czarną czuprynę, słowem był kiedyś bardzo przystojnym facetem. Legendy głosiły, że dziewczyny musiały się do niego zapisywać w kolejce do notesu. Swego czasu był pierwszym amantem w Gorzowie, co tylko potwierdza moje słowa o tym, że był przystojny. No, a że cały Gorzów chodził na żużel, to miał wielkie wzięcie. Uwagę zwracała też jego sylwetka w trakcie jazdy. Pięknie jechał. To był taki nowoczesny styl, ciągnął nogę po torze z tyłu motocykla. I miał swojego sobowtóra w drużynie Stali. To był Rysiek Dziatkowiak, który miał podobną budowę ciała. Jak jechali w dwójkę to tak jakby człowiek dwa klony na torze widział.

Pogorzelski był świetnym trenerem i miał olbrzymie zasługi. Jak w Gorzowie pracował to spod jego ręki wyszła grupa bardzo utalentowanych chłopców jak Nowak, Fabiszewski, Plech i chyba także Rembas. Wielu ich było. Ja pamiętam, jak kiedyś przyjechałem na Srebrny Kask do Gorzowa. To był mój pierwszy wygrany turniej, w dodatku z kompletem punktów. Wtedy Andrzej chodził po parkingu i doradzał. Przed decydującym wyścigiem przyszedł do mnie. Ja już siedziałem na motocyklu, a on mi tłumaczył jakie są możliwe warianty. Mówił co mam zrobić przy wygranym starcie, a co przy przegranym. To mi utkwiło w pamięci, bo moim głównym konkurentem był Rysiek Dziatkowiak, którego trenerem był właśnie Pogorzelski. W tym ostatnim biegu jechałem z czwartego pola i wygrałem, a wszystko co mówił Pogorzelski sprawdziło się.

Cały tekst o Andrzeju Pogorzelskim, z cyklu "Gwiazdy polskiego żużla", można przeczytać pod tym linkiem.

Odcisk dłoni jednego z pierwszych naszych mistrzów [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.