Stówa na święta od Stelmetu dla kibiców. Asseco gdzieś daleko w tle...

Koszykarze Stelmetu BC Zielona Góra, chwilowo wolni od obowiązków pucharowych, w cztery dni rozegrali we własnej heli dwa ligowe mecze. Anwil Włocławek sprali, jak chcieli. Pierwsza kwarta starcia z Asseco Gdynia zapowiadała schody. Ale skończyło się jak zwykle - mistrzowie Polski zwyciężyli 100:57.

Jednak na początku koszykarze z Trójmiasta wyglądali na takich, którzy wiedzą, co chcą zrobić i jednocześnie nie dadzą sobie zrobić za dużej krzywdy. Grali szybko, niską piątką, taką, że mierzący niespełna 180 cm wzrostu rozgrywający Anthony Hickey nie czuł się niezręcznie. Trochę przypominał Ervinga Walkera, też się wywracał i sporo rzucał z dystansu. Tyle że nie trafiał.

A trafianiem do kosza w drugiej kwarcie po stronie Asseco w ogóle zrobił się dramat. Obrońcy z Zielonej Góry zwykle stawali na przeszkodzie - wyżsi, silniejsi, lepiej zorganizowani. Zmuszali gości do wykonywania panicznych ruchów. I w takich realiach wyczerpał się limit minut nadziei Asseco.

Przez kilkanaście minut gra koszykarzy z Trójmiasta naprawdę nie wyglądała źle. Ale wynik po pierwszej połowie 48:26 mówił już coś zupełnie innego. Jak do tego doszło? Ot, zwyczajnie - Stelmet przestał popełniać straty, podkręcił intensywność i stopień twardości obrony, po czym akcja po akcji nieomal bezbłędnie i bezlitośnie pokarał przeciwników za błędy, a z wyrównanego meczu wyłoniła się zapowiedź kolejnego przedstawienia z cyklu: Jak mistrz góruje nad resztą ligi. Inna rzecz, że w środę rotacja w Asseco zawęziła się. Z powodu urazu na boisko nie wyszedł Przemysław Frasunkiewicz. Chyba i tak nie poradziłby wiele. Bo kompletnie nieporównywalna skuteczność rzutów oraz dominacja Stelmetu w zbiórkach uzasadniały przeszło 20-punktowe prowadzenie mistrzów Polski po pierwszej połowie. A po zmianie stron nic się nie zmieniło. Wyszły z tego dwie kwarty, które wstrząsnęły Asseco. Po nich sędziowie mogliby przerwać nierówny pojedynek i życzyć wszystkim wesołych świąt. Ale wtedy gracze Stelmetu nie mogliby podarować swoim fanom stówy w prezencie, a tak udało się! I to dosłownie równo z w ostatniej sekundzie dzięki dobitce Szymona Szewczyka.

STELMET BC ZIELONA GÓRA - ASSECO GDYNIA 100:57

KWARTY: 15:16, 33:10, 30:14, 22:17

STELMET BC: Mateusz Ponitka 11, Moldoveanu 10, Borovnjak 7, Koszarek 4, Reynolds 2 oraz Zamojski 15, Szewczyk 13, Gruszecki 11, Bost 11, Djurisić 9, Marcel Ponitka 5, Hrycaniuk 2.

ASSECO: Matczak 10, Szczotka 10, Parzeński 9, Żołnierewicz 9, Hickey 2, oraz Ahmedović 6, Czerlonko 6, Kowalczyk 3, Kaplanović 2, Morozov 0, Kobylinskij 0.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.