Wisła Kraków - Pogoń Szczecin. Łukasz Burliga: Stać nas było tylko na walkę

- Fatalnie kończymy ten rok. Zagraliśmy na tyle, na ile nas było stać. Stać nas było tylko na walkę i liczenie na łut szczęścia, że może jakiś stały fragment przyniesie nam remis, ale się nie udało - mówi Łukasz Burliga po porażce z 0:1 z Pogonią Szczecin.

Wisła zagrała bez Pawła Brożka, Rafała Boguskiego, Krzysztofa Mączyńskiego, Macieja Sadloka, Macieja Jankowskiego, Bobana Jovicia i Wilde'a-Donalda Guerriera. W pierwszym składzie wybiegło za to trzech nastolatków: Jakub Bartosz, Krystian Kujawa i Kamil Kuczak.

- Pomimo sytuacji nie poddaliśmy się. Pogoń nie wyszła i nas nie rozstrzelała. Chwała młodym chłopakom za to, że starali się pokazać z dobrej strony. Teraz każdy może przemyśleć tę rundę, wypocząć, wyleczyć, przygotować się i walczyć o czołową ósemkę - uważa Burliga.

Wisła przegrała piąty mecz z rzędu - Wiele czynników wpłynęło na te porażki. W Poznaniu szybka czerwona kartka. Traciliśmy też bramki ze spalonych, nie mamy szerokiej kadry. Teraz potrzeba wzmocnień, a ci, którzy są w kadrze, muszą się wyleczyć - mówi piłkarz Wisły.

Czego potrzeba Wiśle? - Trzeba się dobrze przygotować. Miejmy nadzieję, że kadra będzie szersza. Potrzeba też trochę szczęścia - twierdzi Burliga.

Kibice przy Reymonta już śpiewają o pierwszej lidze. - Nie dopuszczam myśli, żebyśmy grali w grupie spadkowej, a już w ogóle o spadku. Uważam, że te słowa były trochę niepotrzebne. Weźmiemy się w garść - zapowiada.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.