Moldoveanu wyzdrowiał. I teraz miałby odejść ze Stelmetu? "Jest kusząca oferta"

Był żal i duża sportowa strata, gdy Rumun Vlad-Sorin Moldoveanu zdrowotnie zaniemógł i zielonogórska drużyna musiała w osłabieniu rozgrywać ważne euroligowe mecze. I chociaż teraz koszykarz zameldował, że już wraca do treningów, to za chwilę żal i strata mogą zmienić charakter na bezpowrotny.

"Przegląd Sportowy" już kilka tygodni temu sygnalizował opcję grubych zmian w składzie Stelmetu BC Zielona Góra, gdyby drużynie nie powiodła się walka o Top 16 Euroligi.

Od piątku rzecz stała się aktualna o tyle, że na kolejkę przed zakończeniem fazy grupowej w Eurolidze mistrzowie Polski stracili szanse na awans do grona 16 najmocniejszych drużyn Europy. I w takim układzie obawy o to, że w razie oferty nie do odrzucenia, szefom Stelmetu BC trudno będzie zatrzymać np. Mateusza Ponitkę. 22-letni skrzydłowy i rzucający obrońca zrobił sobie solidną reklamę we wrześniu na mistrzostwach Europy, a po tym w euroligowych meczach, gdy stał się liderem zespołu w punktach i zbiórkach. W statystykach Euroligi pozytywnie zapisał się też Moldoveanu - trafiał za trzy punkty ze skutecznością 74 proc.(!) i zdobywał średnio 10 pkt na mecz.

Ponitka, zagadywany o ew. rozstania z Zieloną Górą w trakcie sezonu, powiedział: - Mam kontrakt ze Stelmetem i zamierzam go wypełnić. Jeśli powiedziałem, że nie wiem, czy odejdę, to w znaczeniu, że nie ode mnie to zależy.

W poniedziałek Radio Zielona Góra ujawniło, że są zakusy i oferty dla dwóch zawodników Stelmetu BC. Jednak żaden z kuszonych nie nazywa się Ponitka.

Podkoszowy Szymon Szewczyk przyznał, że chciałyby go klubu z Koszalina, Szczecina oraz z Niemiec i... Libanu. - Ale ja nie lubię, by przerywać to, co zacząłem. Dlatego, jeśli nie pojawią się nadzwyczajne komplikacje, zostanę do końca sezonu w Zielonej Górze, by walczyć o złoto mistrzostw Polski, którego jeszcze w kolekcji mi brakuje.

Moldoveanu też nie ma w kolekcji złota mistrzostw Polski. Tyle że dla niego taka zdobycz - ze względów oczywistych - znaczy mniej niż dla Szewczyka. A na dodatek, ponoć znalazł się klub, który kusi Rumuna atrakcyjną ofertą. Koszykarz właśnie zakończył okres rehabilitacji po urazie, którego nabawił się w trakcie euroligowego meczu z Barceloną w Zielonej Górze. Po pierwszej kwarcie zszedł z boiska, a po tym prosił kibiców, by modlili się za jego zdrowie. Brzmiało to niepokojąco, a kontuzja dotyczyła bodaj przepukliny kręgosłupa. Na szczęście koszykarz już wrócił do treningów. W piątek wieczorem powinien zagrać w pożegnalnym meczu Stelmetu w Eurolidze (o godz. 19 w arenie CRS z Pinarem Karsiyaką Izmir). Co po tym? "Otrzymałem bardzo kuszącą ofertę", "...takich ofert nie otrzymuje się codziennie." - taką wypowiedź Moldoveanu cytują SportoweFakty.pl.

Mistrz Polski raczej nie może teraz cieszyć się z kuszących ofert dla swoich graczy, ponieważ funkcjonuje na nałożonym przez FIBA zakazie dokonywania transferów. Musiałby najpierw spłacić zaległości płacowe wobec Kongijczyka Christiana Eyengi, żeby się od zakazu uwolnić i rozejrzeć za zmiennikiem dla Moldoveanu. Inny argument na nie: Stelmet grał w kilku meczach z rzędu bez graczy na pozycji numer cztery, bo oprócz Moldoveanu kontuzję leczy też Nemanja Djurisić.

Janusz Jasiński, właściciel zielonogórskiego klubu, określił, że w razie euroligowego niepowodzenia celem stanie się walka o sukcesy w Eurocup. Strata tak ważnego ogniwa jak Moldoveanu zadziałałaby niczym krok ograniczający szanse na sukces. Jednak wszyscy prezesi klubów sportowych znają zasadę: z niewolnika nie ma pracownika... Jasiński ucina jednak rozmowy o rozstaniu z rumuńskim skrzydłowym. - Vlad jest trenerowi potrzebny, i tyle. Na dziś nie ma żadnych rozmów o opuszczeniu przez niego Stelmetu BC - zapewnił w rozmowie z reporterem radia Zielona Góra.

Co powienien zrobić właściciel Stelmetu BC?
Więcej o:
Copyright © Agora SA