BIALYSTOK.SPORT.PL NA FACEBOOKU - POLUB NAS
Karol Mackiewicz, pomocnik Jagiellonii: - Na wyjeździe z Ruchem Jagiellonia w ekstraklasie wcześniej nie wygrała i przed spotkaniem były jakieś przesądy. Ja jednak przed meczem mówiłem, że w takie coś nie wierzę, byłem prawie przekonany, że wygramy. Spotkanie bardzo dobrze się dla nas ułożyło. Nie dość, że zdobyliśmy gola przed samą przerwą to jeszcze Ruch przez całą drugą połowę grał w dziesiątkę [czerwoną kartką został ukarany Matus Putnocky, bramkarz zespołu z Chorzowa - red.]. Nie mogliśmy tego wypuścić, bo taka okazja często się nie zdarza. W drugiej połowie udokumentowaliśmy to, że graliśmy w przewadze i możemy się cieszyć.
- Często jest tak, że drużyna grająca w przewadze ma dobry wynik i broni go, prowadzi spokojnie grę, ale my nie dość, że potrzebujemy punktów to i bramek żeby ten bilans też jakoś wyglądał. Na drugą połowę wyszliśmy jeszcze bardziej nabuzowani. Mówiliśmy sobie, że musimy szybko drugą bramkę strzelić i to nam się udało. Później mecz był już spokojniejszy, prowadziliśmy grę.
- Jak prowadzi się 1:0 to wówczas wynik nie jest pewny, bo można stracić jakiegoś gola po kontrze. Zgadza się więc, że moja bramka była taka przełomowa. Po niej uspokoiliśmy grę i potem Ruch nie był w stanie nam zagrozić. Najważniejsze, że drużyna wygrała, ale cieszę się też, że zdobyłem bramkę. W końcu strzeliłem gola, czekałem, czekałem i nie mogłem się na niego doczekać.
- Mój styl gry jest trochę inny, bo staram się każdą piłkę jaką mam z boku dośrodkować. Trener mi zawsze powtarza, że to jest mój atut i staram się więc stwarzać okazje dla kolegów. Nie patrzę za bardzo na to, że strzelam mało bramek, jakbym słabo grał to trener by mnie nie wystawiał. Robię swojej, a jak bramki wpadają to tylko się cieszyć. Każdy ma różne role i inne atuty, każdy stara się robić jak najlepiej to co trener wymaga.
- Po tych naszych wcześniejszych porażkach były spekulacje o spadku, o grze o utrzymanie, a ja mówiłem od początku, że tabela jest cały czas płaska. Ten wcześniejszy mecz z Koroną, który wygraliśmy to był taki ostatni dzwonek, żeby ta strata do czołowych drużyn nie była duża. Wystarczyło wygrać trzy z czterech spotkań i już jesteśmy na dziewiątym miejscu. Mamy jednak też jeszcze mecz zaległy [w środę na wyjeździe z Termalicą Nieciecza - red.], gdy go wygramy będziemy na siódmym miejscu. Taka jest właśnie polska liga. Były porażki teraz przyszła lekka seria zwycięstw i wszystko inaczej już wygląda. Mam nadzieję, że wygramy te dwa ostatnie spotkania, które zostały do przerwy w rozgrywkach i pierwszą część sezonu skończymy w okolicach szóstego-siódmego miejsca.
- Z Górnikiem nie zgraliśmy słabego meczu.
- Tak, ale to nie było złe spotkanie z naszej strony, mogliśmy je zremisować, a nawet wygrać. Nie było tak, że Górnik nas zmiażdżył. Tamta porażka to był wypadek przy pracy. Wygrana z Ruchem powinna utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że potrafimy w piłkę grać. Mecz z Ruchem da nam kopa na pojedynek z Termalicą.
- Mam nadzieję, że teraz już będą przygotowani na takie sytuacje, że nawet jak będzie śnieg to sobie poradzą. Trzeci raz do Niecieczy nie chciałbym jechać.