Sensacja w Lublinie! Start pokonał mistrza Polski

Konia z rzędem temu, kto spodziewał się, że Stelmet Zielona Góra polegnie z jednym z outsiderów Tauron Basket Ligi - lubelskim Startem. Gospodarze pokazali jednak olbrzymie serce do gry, a chwilowy trener czerwono-czarnych Michał Sikora miał w roli pierwszego debiut jak marzenie.

Przez ostatni tydzień trwały dywagacje, kto zastąpi na trenerskiej ławce Pawła Turkiewicza, któremu klub podziękował za dotychczasową pracę. Oczywiście z powodu niezadawalających wyników. Ostatecznie gospodarzy poprowadził do boju Michał Sikora. Ten młody szkoleniowiec jest drugim trenerem i zespół zna doskonale. W swoim debiucie stanął jednak przed ciężkim wyzwaniem, wszak czerwono-czarnym przyszło się mierzyć z mistrzem Polski - Stelmetem Zielona Góra.

Mecz zaczął się dla gospodarzy fatalnie. Po pięciu minutach gry dwa rzuty wolne skutecznie wykonał Szymon Szewczyk i na tablicy wyników widniał rezultat 11:2 dla gości. Potem nastąpił niesłychany zryw lublinian. Nie minęło półtorej minuty, a już był remis. Za trzy punkty trafił Alan Czujkowski i zrobiło się 11:11. Po chwili ten sam zawodnik poprawił i Start wyszedł na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie (13:11). Zdegustowany postawą swojego zespołu trener Saso Filipovski wziął czas. Przyniosło to połowiczny skutek, bo wprawdzie goście wyrównali, ale nie zdobyli do końca tej kwarty już ani jednego punktu. Natomiast Start finisz miał piorunujący i ostatecznie wygrał tę część gry 20:13.

Początek drugiej odsłony był podobny jak pierwszej. Przeważali zielonogórzanie, którzy rzucili się do odrabiania strat. Po trafieniu Dejana Borovnjaka przewaga gospodarzy stopniała do dwóch punktów, ale drużyna lubelska nie dawała się dogonić, a po rzucie zza linii 675 cm Roba Poola prowadziła 29:24. Niestety z upływem czasu zaczęła się zarysowywać przewaga mistrzów Polski. W ich szeregach bardzo skutecznie grał Szewczyk. Po kwadransie gry, po rzucie za trzy punkty J.R. Reynoldsa Stelmet odzyskał prowadzenie (31:29), a potem systematycznie je powiększał i do przerwy wygrywał już różnicą dziesięciu punktów - 43:33.

Po zmianie stron nadal utrzymywał się taki dystans. Wprawdzie po kolejnej w tym meczu trójce Szewczyka zespół zielonogórski zwiększył prowadzenie do 13 punktów, ale potem znowu lublinianie zdołali zniwelować starty - głównie za sprawą Nicka Kellogga i Jarosława Trojana. Po trójce tego pierwszego tuż przed końcem trzeciej kwarty Start przed ostatnią częścią spotkania przegrywał zaledwie 53:56.

Tuż po rozpoczęciu decydującego starcia wyrównał Kellogg. Po chwili rzut Jarosława Trojana dał gospodarzom prowadzenie. Na pięć minut przed końcowa syreną za trzy punkty trafił Czujkowski i Start wygrywał 68:62. W końcówce bardzo skutecznie grał też Igor Czumakow. Z kolei w zespole gości wynik ciągnął Dee Bost i właśnie po sześciu kolejnych punktach tego gracza przewaga lublinian stopniała do dwóch oczek 72:70. Kibice zgromadzeni w hali Globus przeżywali niesamowite emocje. Na 30 sekund przed zakończeniem spotkania jeden rzut wolny wykorzystał Bost i Stelmet wygrywał 78:76. Riposta w wykonaniu Grzegorza Małeckiego była natychmiastowa - trafił za trzy i gospodarze odzyskali prowadzenie, którego już nie oddali. Była to pierwsza porażka zespołu trenera Filipovskiego na krajowych parkietach w tym sezonie. Natomiast Start wygrał po raz trzeci.

W następnej kolejce czerwono-czarni spotkają się 19 grudnia w Sopocie z Treflem.

DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU

Start Lublin 82

Stelmet Zielona Góra 78

Kwarty: 20:13, 13:30, 20:13, 29:22.

Start: Trojan 16, Małecki 15 (2), Kellogg 8 (1), Salamonik 6 (2), Poole 3 (1) oraz Czumakow 16, Czujkowski 12 (2), Grzeliński 4, Kowalski 2, Ciechociński.

Stelmet: Szewczyk 14 (3), Gruszecki 9 (1), Mateusz Ponitka 8, Hrycaniuk 5, Koszarek 2 oraz Bost 21 (3), Borovnjak 10, Reynolds 7 (1), Zamojski 2.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.