Przed wyprawą do Aten Stelmetowi zawiał wiatr w oczy i odebrał dwóch ważnych graczy. Mistrzowie Polski pojechali na mecz bez silnych skrzydłowych. Vlad Moldoveany i Nemanja Djurisić leczą kontuzje. I dlatego trener Saso Filipovski sugerował, że losy walki mogą zależeć od dyspozycji Panathinaikosu w rzutach za trzy punktu. - Nasi mali będą pomagać dużym pod koszami. Zostawią przez to luki w obronie na obwodzie - rozłożył ręce Filipovski.
Kłopot w tym, że Panathinaikos szukał szczęścia w trafieniach z dystansu w sposób wyważony. O wiele więcej grał akcji wprost pod kosz. A korzystanie z mniej ryzykownych środków dawało efekt. W pierwszej połowie Ateńczycy zbudowali kilkanaście punktów przewagi, trafiając za 2 pkt aż 70 procent rzutów. Tłamsili też Stelmet w pojedynkach o zbiórki 22:12. Było w tym trochę skakania rywalom po głowach. Koszykarze z Zielonej Góry przegrywali te starcia, bo byli niżsi, wolniejsi. I nie dość, że nie mogli się postawić przeciwnikom w obronie, to jeszcze atak mistrzów Polski w drugiej kwarcie został zepchnięty na margines powodzenia. Dee Bost pogniewał się na trenera, Dejan Borovnjak znów był jakby nieswój, a Adam Hrycaniuk za szybko popadł w problem z faulami, przepychając się z serbskim gigantem Miroslavem Raduljicą. Nie budowało to nadzieje na zwrot w drugiej połowie meczu. Pierwszą Stelmet przegrał 33:47. A na pocieszenie dostał tylko obrazki z udanymi występami zielonogórskich czirliderek, Mateusza Ponitki, czapą Karola Gruszeckiego dla wielkiej zachodzącej gwiazdy Dimitrisa Diamantidisa oraz chwilą, kiedy w pierwszej kwarcie na moment obejmował prowadzenie.
Po przerwie w meczu mistrzowie Polski starali się, żeby pod ich koszem przeciwnicy nie hasali sobie bezkarnie. Ale - szczerze - marnie to wychodziło. Na początku trzeciej kwarty starty Stelmetu przekroczyły 20 pkt. Panathinaikos pewnie zmierzał po zwycięstwo na wagę awansu do Top 16 Euroligi. Co pozostawało gościom z Polski? Bić się do końca, by godnie żegnać się z Euroligą. Ale grecka drużyna nie pozwalała na wiele. Błyszczała na tle Stelmetu. Im dalej, tym w mecz, tym dla mistrzów Polski wyglądało to gorzej. Aż na siedem minut przed końcem meczu przewaga greckiego zespołu przekroczyła 30 pkt, na boisko wbiegli rezerwowi. Pozostało dograć do końca... W czwartej kwarcie było 14:0 dla Panathinaikosu, gdy w 36. min zielonogórzanie wymazali zerówkę z konta swoich zdobyczy w tej części spotkania, a to już nie były obrazki, które chciałoby się zapamiętać.
PANATHINAIKOS ATENY - STELMET BC ZIELONA GÓRA 82:51
KWARTY: 26:23, 21:10, 20:14, 15:4.
PANATHINAIKOS: Calathes 18 (3x3), Gist 14 (1), Kuzmić 8, Feldeine 8 (1), Pavlović 2 oraz Janković 10 (1), Fotsis 9 (2), Raduljica 6, Diamantidis 6, Papagiannis 1, Charalampopoulos.
STELMET: Mateusz Ponitka 11 (1x3), Koszarek 8 (1), Szewczyk 6, Hrycaniuk 5, Zamojski 3 (1) oraz Reynolds 8 (2), Bost 5, Borovnjak 3, Marcel Ponitka 2, Gruszecki.
WYNIKI Z 9. KOLEJKI:
Panathinaikos Ateny - Stelmet Zielona Góra 82:51, Pinar Karsiyaka Izmir - Lokomotiv Kubań Krasnodar 78:88, FC Barcelona Lassa - Żalgiris Kowno 88:92.
Do drugiego etapu Euroligi - Top 16 - awans wywalczą po cztery najlepsze zespoły z czterech grup. Ostatnie dwie zagrają w Eurocup.
TERMINARZ STELMETU W TURKISH AIRLINES EUROLIDZE 2015/16:
10. runda: Stelmet BC - Pinar Karsiyaka Izmir (18.12.2015, godz. 19)