Stanisław Sienko o piłce nożnej w Rzeszowie: Pole do popisu mają działacze

- Miasto nie jest od prowadzenia klubu ani sekcji sportowych. Miasto stworzyło warunki do rozwoju i stara się kluby dotować. Trudno, by drużyny czwartoligowe dotować milionami - mówi wiceprezydent Rzeszowa Stanisław Sienko.

Chcesz wiedzieć wszystko piłce nożnej w Rzeszowie? Wejdź na RZESZOW.SPORT.PL

Gliwice, Białystok, Kielce, Bielsko-Biała - te miasta mają drużyny piłkarskiej w najwyższej klasie rozgrywkowej. Blisko dwustutysięczny Rzeszów może pochwalić się drużynami w czwartej klasie rozgrywkowej. Na temat rzeszowskiej piłki nożnej porozmawialiśmy z wiceprezydentem miasta, Stanisławem Sienko. Przekaz z ratusza jest jasny - miasto wyłoży na piłkę nożną więcej pieniędzy jeśli będzie wyższy poziom sportowy.

Rozmowa ze Stanisławem Sienko:

Tomasz Błażejowski: Dla kogo ta piłka w Rzeszowie, panie prezydencie? Marny poziom jest głównym powodem tego, że nawet na derby przychodzi garstka kibiców. Z roku na rok coraz mniej.

Stanisław Sienko, wiceprezydent Rzeszowa: Każdy widział, jaka była frekwencja na ostatnich derbach. W dodatku kibice tylko się wyzywali. Ich nie interesuje mecz. Nie rosną nowe pokolenia kibiców, rodzice boją się z dziećmi przyjść. Kiedyś kilka godzin przed meczem był już pełny stadion. To przykre.

Przykre jest to, że w blisko dwustutysięcznym mieście dwie drużyny piłkarskie grają w czwartej klasie rozgrywkowej.

- Tym bardziej że kiedyś była w Rzeszowie I liga, Stal zdobyła Puchar Polski, grała w pucharach. Chcielibyśmy, by te czasy wróciły. Dwustutysięczne miasto na to zasługuje. Miasto nie jest jednak od prowadzenia klubu ani sekcji sportowych. Jest od tego, by te sekcje i kluby wspomagać poprzez dotacje. I miasto stworzyło warunki do rozwoju i stara się kluby dotować. Trudno, by dokładać miliony do drużyn czwartoligowych.

Ale miasto może być "motorem". Nie tylko dotować, ale otwierać rozmaite drzwi. Choćby w przypadku sponsorów.

- Urząd na Stal Rzeszów i Resovię w formie dotacji daje po około 700 tys. zł. Jeśli chodzi o sponsorów, to ich powinni szukać działacze.

Widać, że działacze sobie nie radzą.

- Nie będę się wypowiadał na temat zarządzania rzeszowskimi klubami. Na to miasto nie ma wpływu.

Gliwice, Białystok czy Lublin, gdzie Motor gra w tej samej lidze co Stal i Resovia, to przykłady pokazujące zaangażowanie miasta w piłkę nożną. Powstały ładne stadiony. Jest parcie na dobry wynik i wsparcie dla klubów. Jest zdrowa, konstruktywna presja, a w Rzeszowie...?

- Uważam, że miasto stworzyło warunki, jeśli chodzi o piłkę nożną. Przebudowaliśmy stadion. Na obu trybunach mieści się ponad 12 tys. widzów. Powstała trybuna wschodnia, gdzie znajdują się m.in. szatnie dla drużyn czy pomieszczenia biurowe. Jak zabudowywaliśmy tę trybunę wschodnią, to chcieliśmy ją zrobić na standardy ekstraklasy i takie standardy ten stadion spełnia.

Murawa nie spełnia.

- Wszystko spełnia warunki na rozgrywanie spotkań piłkarskich. Jeśli drużyna awansowałaby do I ligi, to wtedy miasto najprawdopodobniej będzie musiało spełnić wymóg podgrzewanej murawy i oświetlenia. Przy naszym budżecie to nie są nie wiadomo jakie kwoty.

Z tym awansem do I ligi Rzeszów będzie musiał poczekać.

- Dlaczego?

Oba kluby, Stal i Resovia, ledwo wiążą koniec z końcem. Są długi. Sponsorów nie widać.

- Pole do popisu mają działacze. W poprzednim roku prezydent Ferenc deklarował, że jeśli drużyna awansowałaby do II ligi [Stal przegrała baraż z Olimpią Zambrów - przyp. red.], to na utrzymanie przeznaczy w 2015 roku milion złotych. Było to powiedziane w obecności m.in. prezesa sekcji piłki nożnej [Jacek Szczepaniak - przyp. red.], napastnika Piotra Prędoty i obrońcy Arkadiusza Barana. Niestety, nie wywalczyli tego na boisku.

W 2016 roku taka propozycja znów padnie?

- W tym momencie nie odpowiem, czy będzie przeznaczona taka kwota. Chcielibyśmy, żeby tak było, bez względu na to, jaka drużyna będzie walczyć o II ligę.

Podsumowując, by z miasta popłynęły na piłkę większe dotacje, musi być wyższa klasa rozgrywkowa?

- Tak. Jeśli będzie wyższa klasa rozgrywkowa, to będziemy kupować promocję u drużyn. Tak jak kupujemy w przypadku Asseco Resovii.

Nie będziecie w spółce?

- Nie będziemy w spółce.

Dlaczego?

- Taki błąd popełnił Wrocław i wiadomo, co się dziś dzieje z drużyną Śląska. Jak się jest w spółce akcyjnej i wychodzą długi, to należy je solidarnie spłacać. A z reguły miasto zostaje samo do pokrycia kosztów. Kupowanie promocji to forma bezpieczniejsza.

Więc czekamy na wyniki?

- Zdecydowanie tak, pole do popisu mają działacze.

Twórz z nami Rzeszów.Sport.Pl! Dołącz do nas na Facebooku

Więcej o: