Plan nakreślony przez niemieckie media wygląda całkiem sensownie. Hamburger SV chce się zimą pozbyć dwóch doświadczonych piłkarzy - Ivicy Olicia i Artjomsa Rudnevsa - i ściągnąć w ich miejsce jakiegoś młodego, utalentowanego napastnika. Trener HSV Bruno Labbadia będzie mógł sobie pozwolić na taki manewr dopiero, gdy zwolni z kontraktów obu graczy. Według "Bilda" Chorwat i Łotysz zarabiają sporo - odpowiednio 175 tys. i 137,5 tys. euro miesięcznie.
W tym sezonie Ivica Olić zagrał w sześciu meczach Bundesligi, ale nie strzelił ani jednego gola. Artjoms z Rudnevs już latem usłyszał, że może sobie poszukać nowego klubu, bo w Hamburgui grał nie będzie. Mimo to został, ale faktycznie, nie wystąpił ani razu w pierwszym zespole. Dwa razy pokazał się w rezerwach i w każdym spotkaniu zdobył po bramce. Wrócił też do reprezentacji Łotwy i w listopadzie zagrał dla nie po raz pierwszy od roku.
Teraz były król strzelców ekstraklasy wie, że musi odejść z HSV, by grać w piłkę. Raczej nie zostanie więc do końca sezonu i nie wypełni kontraktu z tym klubem. Bardzo możliwe, że w ogóle nie wyniesie się z Hamburga, a od stycznia będzie piłkarzem FC St. Pauli, które walczy o powrót do Bundesligi. Na jej zapleczu zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli.
Władze klubu nie są zadowolone z tego, jak zespół radzi sobie w ofensywie. W szesnastu meczach gracze St. Pauli zdobyli tylko dziewiętnaście bramek, zdecydowanie najmniej ze wszystkich drużyn w czołówce. Podstawowy napastnik Lennart Thy ma na koncie zaledwie pięć trafień, z czego cztery zaliczył w jednym tylko spotkaniu przeciwko Fortunie Duesseldorf, rywalowi z dołu tabeli.
Niemieccy dziennikarze twierdzą, że Artjoms Rudnevs mógłby być lekiem na nieskuteczność słabszego z hamburskich zespołów. Problemem mogą być jednak zarobki Łotysza. Bardzo możliwe, że do końca sezonu piłkarz pozostałby graczem HSV, który płaciłby mu część wynagrodzenia. Resztę dorzuciłoby St. Pauli. Jeżeli oba kluby z portowego miasta dojdą do porozumienia, to były napastnik Lecha Poznań nie wróci zimą na Bułgarską.