Górnik Zabrze - Górnik Łęczna 1:1. Przełamanie było o krok! Zadecydował gol z ostatniej minuty

Długo z boiska wiało nudą, ale w końcówce piłkarze Górnika Zabrze przeprowadzili akcję, która dała im prowadzenie. Mimo to znów nie wygrali!

Górnik Zabrze utrzyma się w ekstraklasie? Podyskutuj na Facebooku >>

- W pięciu meczach, które zostały nam do rozegrania w tym roku, chcemy zdobyć co najmniej 11 punktów - mówił w rozmowie ze SLASK.SPORT.PL Łukasz Madej. A pamiętając, że w następnym tygodniu Górnika Zabrze czekają pojedynek z liderem z Gliwic czy trudny wyjazd do Białegostoku, trzy punkty w starciu z Łęczną wyglądały na absolutny priorytet w drodze do realizacji tego planu. Poza tym po siedmiu spotkaniach bez zwycięstwa zabrzańskiej publice należało się wreszcie coś ekstra.

Szybko jednak okazało się, że o fajerwerki będzie trudno. Ba, w pierwszej połowie gospodarze wykreowali ledwie dwie akcje godne uwagi. I w obydwu ważną rolę odegrał Robert Jeż. Najpierw Słowak nieznacznie pomylił się, finalizując podanie Szymona Skrzypczaka. Pod koniec tej części spotkania Jeż znowu o sobie przypomniał, dokładnym podaniem znajdując w polu karnym rywali Adama Dancha. Kapitan Górnika - mimo że był w trudnej sytuacji - zdołał nawet skierować piłkę w stronę bramki, tyle że miał pecha. Nie dlatego, że Sergiusz Prusak popisał się efektowną paradą, ale dlatego, że bramkarza gości futbolówka trafiła w... krtań.

Ludzie Jurija Szatałowa odpowiedzieli natomiast rzutem wolnym niemal z linii zabrzańskiej "szesnastki", ale Radosław Janukiewicz - po uderzeniu Tomasza Nowaka - zachował się bez zarzutu. Prawda, że niewiele jak na 45 minut meczu ekstraklasy?

Po zmianie stron gra gospodarzy nie wyglądała lepiej. Niedługo po wznowieniu gry przed niezłą szansą stanął co prawda Skrzypczak, ale później przez długie minuty piłkarze Leszka Ojrzyńskiego zagrożenia pod bramką przeciwnika nie stwarzali. Jeśli działo się już coś w miarę ciekawego, to zwykle po drugiej stronie boiska. Problem zespołu Szatałowa polegał jednak na tym, że o ile Grzegorz Bonin w miarę umiejętnie dochodził do strzałów, o tyle potem już się gubił. Innymi słowy - pachniało nudnym 0:0 z lekkim wskazaniem na gości.

Ale w końcu nadszedł przełom! W 79. minucie Roman Gergel zagrał piłkę przed bramkę, a nadbiegający Skrzypczak umieścił ją w siatce.

Wydawało się, że w tej sytuacji gospodarze zwycięstwa z rąk już nie wypuszczą, ale przyszła ostatnia minuta regulaminowego czasu gry i Łukasz Mierzejewski - po wyrzucie z autu aktywnego Tomasza Nowaka i zgraniu głową Grzegorza Piesio - strzałem przy krótkim słupku doprowadził do wyrównania!

Zespół z Roosevelta kontynuuje więc serię bez wygranej. Dzisiaj wynosi ona już osiem meczów.

ŚLĄSK.SPORT.PL na Twitterze. Obserwuj już teraz >>

Kiedy stadion Górnika będzie gotowy w całości, łącznie z czwartą trybuną:
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.