Stadion w Niecieczy otwarty, czyli słonie, pomarańczowe barwy i za krótki dach

44 strzały, osiem goli - tak Nieciecza powitała ekstraklasę. W szalonym meczu na inaugurację stadionu w podtarnowskiej wsi Termalica Bruk-Bet uległa Piastowi Gliwice 3:5.

Na taką chwilę w maleńkiej Niecieczy czekano... 93 lata. W piątek klub założony w 1922 roku pierwszy raz zagrał w ekstraklasie na własnym stadionie. Gościem specjalnym był m.in. Adam Nawałka, selekcjoner reprezentacji Polski. A piłkarze Termaliki i Piasta Gliwice strzelili aż osiem goli, jakby z okazji inauguracji obiektu chcieli popisać się skutecznością. Gospodarze okazali się gościnni i przegrali 3:5. - Jestem tak zmęczona, że nie mam siły mówić. No cóż, podobało mi się wszystko poza wynikiem oczywiście - mówiła Danuta Witkowska, prezes Termaliki.

Zgodę na mecz w Niecieczy PZPN wydał dopiero we wtorek. Dzięki temu Krzysztof Witkowski, sponsor i właściciel klubu, mógł z dumą prężyć pierś przed VIP-ami. A spiker zachwalał "osobiste zaangażowanie w budowę prezesa", dzięki czemu "udało się zbudować stadion w rekordowym tempie 159 dni".

Po modernizacji nowe jupitery widać z kilku kilometrów, a gdy już dojeżdżamy na miejsce, witają nas betonowe słonie, znak firmowy Termaliki. - Takie stadiony można spotkać we Francji w III lidze - mówił siedzący obok mnie Kamel Zaouay, skaut Lille, który szukał piłkarzy do ligi francuskiej. - Ale to mała miejscowość, więc pewnie taki kameralny obiekt wystarczy. Zresztą bardzo mi się podoba.

Zobacz wideo

Sporo do dopieszczenia

Już awans do ekstraklasy klubu z zamieszkałej przez około 700 osób Niecieczy był sensacją, która odbiła się echem w Europie. Klub musiał jednak czekać ponad cztery miesiące, by pierwszy raz zagrać u siebie. Przez ten czas starano się na tyle zmodernizować stadion, by PZPN przyznał licencję na obiekt w Niecieczy.

W końcu się udało, choć trener Piotr Mandrysz przyznaje, że jeszcze wiele jest do zrobienia. - Wróciliśmy do siebie, ale wszystko jest dla nas nowe. W czwartek pierwszy raz tu trenowaliśmy, a teraz zagraliśmy. Na co dzień jeszcze będziemy korzystać z gościny Polana Żabno, bo tu jeszcze sporo trzeba dopieścić. No, ale w końcu będziemy mieli własny kąt - cieszył się Mandrysz.

Prace trwały do pierwszego gwizdka i zapewne jeszcze potrwają kilka miesięcy. Przy pomocy straży pożarnej czyszczono z błota drogi dojazdowe, wózki widłowe wywoziły palety, na których jeszcze kilka godzin wcześniej leżała kostka brukowa, firmowy produkt Termaliki.

Modernizacja zaczęła się w lipcu. Najpierw wybudowano podgrzewaną murawę. Potem powstała trybuna główna z zadaszeniem, która może pomieścić 1700 osób. W niej zlokalizowano szatnie, salą konferencyjną, a także wielką loże VIP (wśród kilkuset zaproszonych gości byli m.in. selekcjoner Adam Nawałka czy były reprezentant Tomasz Hajto). Po drugiej stronie powstały stanowiska dla kamer i komentatorów.

Leje się na głowę

Z trzech stron obiekt otoczono wysokim ogrodzeniem. Na nim za bramkami reklamuje się sponsor. Za to wzdłuż trybuny są wielkie zdjęcia upamiętniające ważne daty w historii klubu - założenie w 1922 roku, przenosiny boiska znad Dunajca bliżej wsi (1946), awans do I ligi (2010) i ekstraklasy (2015), a także inicjatywy, w które angażują się Witkowscy - amatorski zespół teatralny, zespół muzyczny Niecieczanie, kolonie Bruk-Bet w Muszynie czy katolicki zespół szkół i przedszkola im. Armii Krajowej.

- Stadion robi wrażenie, ale widziałem fajniejsze. To jednak supersprawa, że mamy taki obiekt w regionie i drużynę w ekstraklasie, bo dawno nikt nie grał tak wysoko - mówił fan, który na mecz przyjechał z oddalonego o 35 km Szczucina. - Będzie 3:2 dla nas. Gole strzelą Babiarz głową, Liczka nogą, a trzeci, trzeci może niech będzie samobójczy.

Piłkarze jednak zagrali powyżej jego oczekiwań.

Kibice i dziennikarze od razu jednak wyłapali pierwsze niedoróbki. Jak się okazało, dach przed deszczem chroni zaledwie część trybuny (ponoć jest tymczasowy). - Kupiłem bilet na trybunę krytą, a leje mi się na głowę. Daj mi pan spokój albo powiedz przełożonym, by coś z tym zrobili - krzyczał jeden z kibiców do ochroniarza i postanowił wbrew przepisom siedzieć na schodach.

Mimo deszczu na spotkanie przyszło ponad dwa tysiące kibiców. Już dwie godziny przed meczem zaczęli się zbierać pod stadionem. Potem czekało ich kilka niespodzianek - największa przy wchodzeniu na obiekt. Nie wszyscy potrafili sobie poradzić z czytnikiem biletów i bramką wejściową. - Proszę trzymać bilet dalej od czytnika, kod kreskowy jest niżej - pouczał steward starszego kibica. - No niestety, bilet został wykorzystany, a pan nie przeszedł. Musi pan wrócić do kasy, by go ponownie uaktywnili - dodał, ale sympatyk Termaliki nie wiedział zupełnie, o co chodzi.

Ulubionym kolorem sponsora klubu musi być pomarańczowy. W takich strojach grają piłkarze, taki kolor mają wszystkie krzesełka, a wewnątrz środku trybuny takie są właśnie fotele w sali konferencyjnej, meble czy kanapy.

Strzelanina dla gości

Teoretycznie trudno było wyobrazić sobie lepszego rywala na inaugurację niż lidera ekstraklasy. Piast Gliwice to największa niespodzianką tego sezonu, ale to jeszcze nie tak uznana marka jak Legia, Wisła czy Lech. Piłkarze obu drużyn postanowili jednak zapewnić emocje zziębniętym i zmoczonym kibicom.

Pierwszego gola na nowym stadionie w Niecieczy o godz. 18.05 zdobył Kornel Osyra z Piasta. Gospodarze się nie załamali i w ciągu dwóch minut wyszli na prowadzenie (gole Dawida Sołdeckiego i Tomasza Foszmańczyka). Nie minęły cztery minuty, a Piast znów był lepszy o gola (trafienia Kamila Vacka i Josipa Barisicia).

Tuż po przerwie Piast podwyższył. Gospodarze przy stanie 2:4 mieli rzut karny, ale zmarnował go Wojciech Kędziora. - Był wyznaczony do wykonywania jedenastki, ale chciałem, by w tym momencie zrobił to Sołdecki - przyznał trener Mandrysz. - Szkoda, bo gdyby trafił, złapalibyśmy kontakt. Może to głupio zabrzmi, ale zagraliśmy dobry mecz, mimo że straciliśmy u siebie tyle goli. Piast oddał sześć strzałów, a pięć znalazło się w siatce. My uderzaliśmy wiele razy, ale jakość była po stronie lidera.

- Bardzo źle zagraliśmy w obronie. Na szczęście wiele razy uratował nas Jakub Szmatuła - przyznał Radoslav Latal, trener Piasta.

Termalica Bruk-Bet- Piast Gliwice 3:5 (2:3)

Bramki: Sołdecki (25.), Foszmańczyk (27., 62.) - Osyra (7), Vacek (29.), Barisić (31.), Nespor (49.) Mokwa (81.)

Termalica: Nowak, Pleva (84. Fryc), Markowski, Sołdecki, Jarecki, Babiarz, Kupczak, Drozdowicz (80. Kowal), Foszmańczyk, Plizga, Kędziora (69. Juhar)

Piast: Szmatuła, Mraz, Osyra, Hebert, Korun, Murawski, Pietrowski, Mak (65. Badia), Barisić (56. Szeliga), Vacek (72. Mokwa), Nespor

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.