I od razu zaznaczmy, że zarządcom klubu nie chodzi o to, by miasto natychmiast wysupłało ze swojego budżetu owe dwa miliony złotych. Po co więc w piątek spotkali się z zielonogórskimi radnymi? - Nie wołamy o dwa miliony, nie taki jest cel tego spotkania - zaznaczył Kamil Kawicki, dyrektor klubu. - Nie chcemy wywierać presji na władzach miasta, a przedstawić problem, z którym przyszło nam się zmierzyć. I prosić, by radni nad nim się pochylili. Chcemy zapytać o waszą przychylność i pokazać, w jakim miejscu jesteśmy, czego potrzebujemy.
- W przyszłym roku przypadnie 70. rocznica żużla w Zielonej Górze, szkoda, że klub znalazł się w tak trudnej sytuacji, na przysłowiowym wirażu. Dlatego bardzo dziękuję radnym za szeroki odzew - dodał Andrzej Napieraj, zarządca ZKŻ SSA, spółki kierującej ekstraligową drużyną Falubazu. Na spotkanie w zielonogórskim klubie przyszło dziesięciu radnych na czele z przewodniczącym Rady Miasta Adamem Urbaniakiem. - Bardzo dziękujemy państwu za dotychczasową pomoc i prosimy o wsparcie i przychylność w kolejnych latach. Nie oczekujemy dziś konkretnych deklaracji, tylko prosimy o zapoznanie się z sytuacją klubu.
Fatalną sytuację klubu przedstawił radnym Kamil Kawicki: - Wszystko zaczęło się w 2013 r., kiedy nie doszło do finału Ekstraligi, utracone korzyści to m.in. przychody z biletów i niezrealizowane umowy sponsorskie. Spór z Unibaksem Toruń ciągnie się, sprawy w sadzie końca nie widać. Później nadszedł nieudany sezon 2014, po klęsce w półfinale play-off, na mecz o brązowy przyszło mało kibiców. Ale największy problem to brak awansu do play-off w sezonie 2015. Złożyło się na to szereg elementów. Zaczęło się od czerwcowej kontuzji Jarosława Hampela, ponadto dopingowa wpadka Aleksandar Łoktajewa, przez którą odebrano nam meczowy punkt potrzebny do awansu do play-off. Kolejne zdarzenia to upadek, a w efekcie kontuzja Piotra Protasiewicza, cztery kontuzje Grzegorza Walaska oraz fakt, że Patryk Dudek był z drużyną dopiero od sierpnia. Wszystko to zakończyło się fatalną kontuzją Darcy'ego Warda. W wyniku różnych zdarzeń brakuje nam teraz dwóch milionów złotych.
Dyrektor klubu zaznaczył, że Falubaz od władz miasta oczekuje deklaracji, czy w kolejnych latach może liczyć na pomoc. - To na pewno przyda nam się w rozmowach z potencjalnymi inwestorami, bo w rozmowach z firmami, czy osobami przewijają się dwa wątki - mówił Kamil Kawicki. - Po pierwsze, chcą oni wiedzieć, jak miasto reaguje na naszą sytuację i jak może pomóc. Po drugie, jaka jest postawa zawodników, którzy mają ważne kontrakty, ale teraz są one trudne do zrealizowania. Poza wyjątkami, ze strony żużlowców jest nić porozumienia na redukcję kosztów. Z zawodnikami spotkania były, a z przedstawicielami władz miasta nie. Dlatego liczymy na wstępną deklarację pomocy ze strony miasta.
- W jaki sposób możemy pomóc, co możemy zrobić? - zapytał radny Piotr Barczak. - Oczekujemy deklaracji, że miastu zależy na pomocy klubowi. To jest naprawdę bardzo ważną informacja dla potencjalnych inwestorów - odpowiedział Andrzej Napieraj. - Nie oczekujemy oczywiście natychmiastowych deklaracji finansowych. Są inne sposoby wsparcia, choćby związane z utrzymaniem dobra wspólnego, jakim jest stadion. Wykorzystanie potencjału stadionu. Może pojawią się jakieś pomysły, które mogłyby generować przychody dla klubu, a promowanie miasta.
- Żeby było jasne, my nie płaczemy i liczymy na to, że we wtorek [24 listopada podczas sesji Rady Miasta zostanie poruszony problem Falubazu - red.] miasto wyciągnijcie dwa miliony i Falubaz będzie uratowany - dodał Kamil Kawicki. - Chodzi nam o to, żebyśmy wiedzieli, czy mamy przychylność, czy będzie w kolejnych sezonach. Poprzez wsparcie finansowe, pomoc w utrzymaniu stadionu, szkolenie młodzieży.
Adam Urbaniak rozwiał wątpliwości dyrektora klubu. - Chyba większość z nas wie, jak wielką wartość ma marka Falubazu - powiedział przewodniczący Rady Miasta. - Jeśli oczekujecie deklaracji, czy współpraca będzie, to chyba projekt budżetu [jest w nim zawarty milion złotych, które Falubaz może otrzymać w 2016 r. - red.] jest ważnym manifestem. I wątpliwości być nie może, że tą współpracę ktoś chce zwijać.
- A może oczekujecie czegoś więcej, niż w poprzednim roku, czy milion złotych nie wystarczy? - zapytał radny Filip Gryko.
- Bardzo dziękujemy za tą deklarację - odpowiedział Kamil Kawicki. - Ale wiadomo, że będą kolejne budżety, dlatego już dziś pytamy o kolejne lata. Mając podobne deklaracje na przyszłość, ułatwiałoby to nam rozmowy z inwestorami.
Radny Kazimierz Łatwiński też dał do zrozumienia, że klub może liczyć na przychylność miasta: - Jesteśmy wybierani przez mieszkańców Zielonej Góry, myślę, że większości z nich leży na sercu dobro klubu - mówił. - Uważam, że nie ma zagrożenia, żeby rada miasta nie była skłonna do pomocy Falubazowi. I będziemy działać tak, jak oczekuje tego większość mieszkańców Zielonej Góry. Nie możemy tematu zaniedbać, bo by nam tego wyborcy nie podarowali. Problem klubu jest naszym wspólnym problemem. Powinniśmy sobie z nim jak najszybciej uporać. Nie możemy dopuścić, by Zielona Góra poniosła straty wizerunkowe.
Co radni mogą teraz zrobić? - Bądźmy realistami, jakiekolwiek przeksięgowania w ciągu kilku dni nie są możliwe - kończył dyskusję Adam Urbaniak. - Ale klub o tym wie. To spotkanie ma raczej rozpocząć publiczną manifestację, że miasto nie obrazi się na klub i współpraca będzie kontynuowana w kolejnych latach. I dobrze, że jest parę pomysłów. Warto zastanowić się nad wszelkimi formami pomocy.
FALUBAZ W KRYZYSIE. PAMIĘTACIE PIĘKNE CZASY? KIEDY WRÓCĄ? [ZDJĘCIA]
HAMPEL DŁUGO DOCHODZIŁ DO ZDROWIA. JUŻ W STYCZNIU CHCE ODPALIĆ MOTOR
FALUBAZ TRACI ŻUŻLOWCA, ZA KTÓRYM NIE BĘDZIE PŁAKAĆ
KIBICE FALUBAZU: NIE USIĄDZIEMY W JEDNYM MIEJSCU Z HOŁOTĄ
WIĘCEJ INFORMACJI SPORTOWYCH SZUKAJCIE NA ZIELONA GÓRA.SPORT.PL