Falubaz tonie w długach. Od dawna wiadomo, że dziura budżetowa klubu sięga dwóch milionów złotych. Czy w istocie jest aż tak bardzo źle, że nad zielonogórskim żużlem wisi widmo zagłady? O tym z pewności wiedzą jedynie ludzie najbliżej związani z Falubazem.
- Nikt nie zakłada opcji ogłoszenia upadłości klubu - jeszcze nie tak dawno zapewniał nas Andrzej Napieraj, zarządca ZKŻ SSA.
Ale coś się od tamtego czasu mogło zmienić na niekorzyść, bo w czwartek klub zakomunikował, że upadłość to wersja najbardziej prawdopodobna:
Zielonogórska drużyna żużlowa, zdobywca w latach 2009-2013 trzech tytułów Mistrza Polski, znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. W obliczu zbliżającego się procesu licencyjnego na sezon 2016 najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest jej brak w najbliższych rozgrywkach i upadłość klubu. Wpływ na to miało wiele czynników, w tym nieprzewidzianych i losowych. W gronie osób najbardziej zaangażowanych w życie Miasta, jakimi są Radni i Pan Prezydent, chcielibyśmy przeanalizować zaistniałą sytuację, przedstawić jej szczegóły i zastanowić się czy są, a jeśli tak to jakie, wyjścia z największego od lat kryzysu.
Szefowie klubu chcą się pilnie spotkać z władzami Zielonej Góry. Wiemy, że we wtorek 24 listopada na najbliższej sesji zielonogórskich radnych, kryzysowa sytuacja Falubazu ma stanąć na samym początku obrad w ratuszu.
Jednak czas nagli. Klub musi uporać się z długami przed końcem listopada, by zabiegać o licencję na starty w PGE Ekstralidze.
I szefowie Falubazu poinformowali, że spotkają się z radnymi przed oficjalnym wystąpieniem na wtorkowej sesji. Do rozmów ma dojść już w piątek (20 listopada) o godz. 14 na stadionie przy Wrocławskiej.
Poważne problemy finansowe zielonogórskiego klubu to efekt m.in. kiepskiego wyniku sportowego. Zielonogórscy żużlowcy po raz pierwszy od ośmiu lat nie wzięli udziału w rywalizacji o ekstraligowe medale. Brak awansu do fazy play-off to rezultat m.in. plagi kontuzji, która przez cały sezon wisiała nad Falubazem. Poważne kłopoty pojawiły się, gdy 6 czerwca nogę złamał lider drużyny i reprezentacji Polski Jarosław Hampel. Do tego w kiepskiej formie byli kontuzjowani wcześniej Grzegorz Walasek i Andreas Jonsson. W aferę dopingową wplątał się Aleksandr Łoktajew. Zespół tego nie wytrzymał, choć w końcówce rozgrywek został wzmocniony świetnym Australijczykiem Darcym Wardem. On też sezon zakończył fatalnie. W ostatnim meczu Falubazu złamał kręgosłup na tyle poważnie, że dziś nie wiadomo, czy kiedykolwiek stanie na nogi.
W efekcie SPAR Falubaz zajął piąte miejscu w PGE Ekstralidze. A to oznaczało ogromne straty finansowe. Klub stracił przede wszystkim na wpływach z biletów z dwóch meczów fazy play-off oraz premiach od sponsorów za awans do batalii o tytuł mistrza Polski.
FALUBAZ W KRYZYSIE. PAMIĘTACIE PIĘKNE CZASY? KIEDY WRÓCĄ? [ZDJĘCIA]
HAMPEL DŁUGO DOCHODZIŁ DO ZDROWIA. JUŻ W STYCZNIU CHCE ODPALIĆ MOTOR
FALUBAZ TRACI ŻUŻLOWCA, ZA KTÓRYM NIE BĘDZIE PŁAKAĆ
KIBICE FALUBAZU: NIE USIĄDZIEMY W JEDNYM MIEJSCU Z HOŁOTĄ
WIĘCEJ INFORMACJI SPORTOWYCH SZUKAJCIE NA ZIELONA GÓRA.SPORT.PL