Reynolds od początku sezonu nie miał w Zielonej Górze dobrej prasy. Ale też niespecjalnie zasługiwał na laurki. Aż po ligowym meczu z ostatnią w tabeli Polpharmą Starogard Gdański Amerykanin obwieścił, że doskwierały mu choroby i pozostałości po kontuzjach, ale wszystko jest już OK., dlatego zamyka kiepski rozdział. I otwiera nowy, a w nim kibice poznają jego inne i lepsze oblicze Reynoldsa.
W sumie to się sprawdziło. W piątek Stelmet BC sprawił niespodziankę kolejki w Eurolidze, pokonując mierzący wysoko Panathinaikos Ateny. Reynolds miał w triumfie 71:68 swoją działkę. W 19 minut zdążył uskładać siedem asyst, zdobył też siedem pkt, nie gubił piłki.
W niedzielę Amerykanina dopadł jednak pech. W drugiej połowie spotkania z Energą Czarnymi Słupsk koszykarz Stelmetu po przechwycie pognał do ataku na kosz rywali. Nawet zdobył punkty, tyle że zaraz po tym upadł. Od początku upadek i uraz wyglądały groźnie. Zawodnik nie mógł o własnych siłach zejść z boiska.
Dziś poznaliśmy diagnozę:
- J.R. doznał zwichnięcia w trzech stawach śródstopno-paliczkowych lewej stopy. Będzie potrzebował co najmniej dwóch tygodni na powrót do sprawności - mówi na łamach basketzg.pl doktor Maciej Siankowski, który opiekuje się koszykarzami zielonogórskiej drużyny.
Przez (co najmniej) dwa tygodnie Reynolds straci dwa euroligowe mecze: w piątek 13 listopada z Pinarem Karsiyaką w Izmirze oraz w czwartek 19 listopada z Żalgirisem w Kownie. Straci tez dwie potyczki ligowe: w poniedziałek 16 listopada z Siarką w Tarnobrzegu oraz w sobotę 21 listopada z Treflem w Sopocie. Przemysław Zamojski prawdopodobnie nie będzie w tym okresie narzekał, że uwiera go siedzenie na ławce rezerwowych.