Piast Gliwice. Marcin Pietrowski: Jesteśmy liderem, ale nie staliśmy się panami piłkarzami

- Stałem się jedną z ofiar nowej polityki Lechii Gdańsk. Za to, że Piast wyciągnął wtedy do mnie rękę, jestem mu naprawdę wdzięczny - mówi Marcin Pietrowski, obrońca Piasta Gliwice.

Czy Piast Gliwice powalczy o mistrzostwo Polski? Podyskutuj na Facebooku >>

Tylko dwa ekstraklasowe mecze rozegrał wiosną w barwach Lechii Gdańsk Marcin Pietrowski. Jego letni transfer do Piasta Gliwice specjalnym echem się więc nie odbił. - Wcześniejsze trzy sezony w Gdańsku miałem naprawdę udane, praktycznie u każdego trenera byłem ważną częścią zespołu. Myślę, że to o czymś świadczy. Ale gdy pojawił się nowy właściciel, Lechia zmieniła swoją politykę. Zdecydowano się postawić na młodszych i zagranicznych zawodników. Ja natomiast stałem się jedną z ofiar tej polityki, musiałem poszukać sobie nowego pracodawcy. Za to, że Piast wyciągnął wtedy do mnie rękę, jestem mu naprawdę wdzięczny - podkreśla 27-latek. Zresztą, tę wdzięczność najlepiej widać na boisku. Pietrowski z miejsca bowiem stał się jednym z tych ludzi, bez których gliwicką drużynę wyobrazić sobie nie sposób.

Kiedy zaś pytamy, czy wyobraża sobie Piasta w roli mistrza Polski, wypowiada się - wzorem swoich kolegów z szatni - bardzo ostrożnie. - O mistrzostwie nikt tu nie mówi. Przed sezonem postawiono przed nami jasny cel - awans do grupy mistrzowskiej. Gdy się w niej znajdziemy, to być może te plany się zmienią. A na razie... spokojnie. Fajnie być liderem ekstraklasy, ale twardo stąpamy po ziemi. Nie jest tak, że staliśmy się nagle panami piłkarzami - dodaje Pietrowski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.