Koszykówka. Norbert Kulon: Jesteśmy razem i musimy jakoś z tego wyjść

- Szkoda nam tego meczu, w pierwszej połowie to w miarę wyglądało, ale na drugą wyszliśmy jakby bez wiary. Wynik jest taki, że każdy kto spojrzy w statystyki, pomyśli, że ?mecz był do jednej bramki? - powiedział po porażce z Polskim Cukrem Toruń, rozgrywający Śląska Wrocław, Norbert Kulon. - Ale gramy dalej, jesteśmy razem i musimy jakoś z tego wyjść - dodał.

Pod nieobecność dwójki podkoszowych - Mateusza Jarmakowicza i Witalija Kowalenki, w ostatnich meczach trener Mihailo Uvalin miał problem z rotacją polskimi zawodnikami. Serbski szkoleniowiec bliżej kosza przesunął niskich skrzydłowych, co zrobiło miejsce na obwodzie dla Rashada Maddena. Drugim rozgrywającym został więc Norbert Kulon, który od dwóch spotkań, do spółki z Brandonem Heathem prowadzi grę wrocławskiego zespołu.

Trener Uvalin bardzo ceni charakter Kulona. Po przegranej z Polfarmexem Kutno 23-letni rozgrywający był jedynym graczem chwalonym przez serbskiego szkoleniowca. Wychowanek Śląska zagrał w nim 15 minut, rzucił dwa punkty i miał po dwie asysty i zbiórki.

- Bardzo trudno wygrać, jeśli nasi dwaj czołowi rozgrywający łącznie rzucają na skuteczności 0/10 z gry. Wyszło na to, że naszą najlepszą "jedynką" był dzisiaj Norbert Kulon, co niektórym zawodnikom powinno dać do myślenia. Nie dlatego, że Norbert jest złym graczem - ma wielkie serce do gry i zasługuje na swoje minuty dzięki ciężkiej pracy oraz poświęceniu podczas treningów i meczów. Myślę, że gdyby wszyscy w zespole podeszli do spotkania tak jak Norbert, wynik byłby lepszy. Musimy popracować nad naszym nastawianiem - mówił przed tygodniem Uvalin.

W ostatnim meczu z Polskim Cukrem Toruń starszy z braci Kulonów zaliczył swój najdłuższy występ w Tauron Basket Lidze. Zagrał 22 minuty, w tym czasie zdobył sześć punktów, miał cztery zbiórki, dwie asysty i pięć fauli. Śląsk przegrał 69:82 i była to jego czwarta porażka w obecnym sezonie TBL.

- Przez pierwsze 15 minut graliśmy solidnie, mecz był na styku. Ostatnie pięć minut pierwszej połowy było jednak dramatyczne w naszym wykonaniu. I to miało swoje konsekwencje w trzeciej kwarcie, którą zaczęliśmy serią 0:8. Po tym trudno nam już było wrócić do gry. Torunianie są naprawdę bardzo silną drużyną, budowaną z głową, z dobrym trenerem i mocnymi graczami. Byliśmy nastawieni, że będą dobrze się prezentować w ataku, niemniej nasza obrona powinna być lepsza. Za słabo zatrzymywaliśmy podstawowych graczy - Łukasza Wiśniewskiego czy Danny'ego Gibsona - analizował Kulon.

I dodał: - Szkoda nam tego meczu, w pierwszej połowie to w miarę wyglądało, ale na drugą wyszliśmy jakby bez wiary. Wynik jest taki, że każdy kto spojrzy w statystyki, pomyśli, że "mecz był do jednej bramki". Ale gramy dalej, jesteśmy razem i musimy jakoś z tego wyjść.

Kolejne spotkanie Śląsk rozegra w środę, w Turcji. Jego rywalem w FIBA Europe Cup będzie tamtejszy Royal Hali Gaziantep. Do ligowej rywalizacji wrocławianie wrócą w najbliższą niedzielę. Wówczas podejmą w hali Orbita Start Lublin, który w tym sezonie wygrał tylko jedno spotkanie.

- Nie jesteśmy w dużo lepszej sytuacji - mamy dwa zwycięstwa. Mam nadzieję, że nie będzie innej możliwości, niż wygrana ze Startem. Na pewno dobrze się do tego meczu przygotujemy i wierzę, że kibice - bo dla nich gramy - będą zadowoleni z naszej postawy. Chcemy móc spojrzeć po tym starciu w lustro i powiedzieć: "dobrze wykonaliśmy swoją robotę". Bo po spotkaniu każdy z Polskim Cukrem wróci do domu i tylko załamie ręce. Trzeba jednak grać dalej, skupić się na kolejnych potyczkach - mówił po niedzielnym meczu Kulon.

Więcej o:
Copyright © Agora SA