Walką z Rosjaninem krakowski bokser kończy współpracę z dotychczasowym promotorem Mariuszem Kołodziejem. Koszt przygotowań do pojedynku musiał pokryć z własnej kieszeni. - Mam superprzyjaciół i znajomych, którzy nie zostawiają mnie w potrzebie - mówi. O jakiej kwocie mowa? - To równowartość średniej klasy nowego samochodu.
Ostatni etap przygotowań Wach spędził w Krakowie. Trenował w klubie w Nowej Hucie, mieszczącym się w sali przy parafii Matki Bożej Częstochowskiej. - Nie było tak, że po wejściu do kościoła zstępowało na mnie olśnienie i przybywało mi cudownych mocy, ale przebywanie w świątyni zawsze jest czymś szczególnym. Przecież jestem katolikiem, uczęszczam na msze święte, a przez wiele lat byłem ministrantem - przypomina.
Stawką środowego pojedynku jest wywalczenie pozycji obowiązkowego pretendenta do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej WBC. Dlatego w czasie przygotowań Wach starał się dać z siebie wszystko. - Spójrzmy prawdzie w oczy, muszę ciężko trenować, ponieważ nie posiadam żadnych predyspozycji do bycia wielkim pięściarzem. Nad wszystkim muszę pracować - przyznaje pięściarz.
Cały wywiad w "Gazecie Krakowskiej" .