Kolejna poważna rozmowa czeka trenera Anatolija Bujalskiego z działaczami toruńskiego klubu. Podopieczne białoruskiego szkoleniowca znowu zagrały słabe spotkanie w rozgrywkach Tauron Basket Ligi Kobiet.
Brak pomysłu w rozwiązaniach ofensywnych, słabsza postawa pod tablicami i dziurawa obrona - to cechy Energi w sobotnim pojedynku przeciwko drużynie Pszczółki AZS UMCS Lublin. Pierwszą kwartę torunianki przegrały różnicą 10 "oczek" przy zawstydzającej skuteczności na poziomie 22 proc.
Kiedy w połowie drugiej części spotkania zespół Bujalskiego przegrywał już różnicą 15 punktów, zdenerwowani kibice zaczęli skandować nazwisko byłego wieloletniego trenera katarzynek - Elmedina Omanicia. Bośniak obserwował mecz z trybun Areny Toruń.
Jedynie pod koniec drugiej kwarty zawodniczki Energi pokazały lepszą grę. Po trafieniach Kristiny Alikiny torunianki schodziły na przerwę z 5-punktową stratą.
To, co udało się nadrobić, bardzo szybko zostało zniweczone. Pierwszy celny rzut w 3. kwarcie katarzynki oddały bowiem dopiero po upływie 4 minut. Koszykarki raziły więc nieskutecznością, zaliczyły przy tym mnóstwo indywidualnych błędów.
Ostatnia odsłona meczu składała się z dwóch różnych obrazów. Rozbita Energa próbowała ratować wynik, w większości niecelnymi, rzutami za 3 punkty. Pewna swego i lepiej przygotowana taktycznie drużyna z Lublina zaś spokojnie kontrolowała wynik spotkania. Tym samym piąta porażka w sezonie torunianek stała się przykrym faktem.
W kolejnym meczu TBLK Energa wybierze się do silnego rywala zza miedzy - bydgoskiego Artego.
Energa Toruń - Pszczółka AZS UMCS Lublin 49:58 (9:19, 16:11, 8:16, 16:12)
Energa: Ajavon 14 (2), Macaulay 10 (1), Idczak 7 (1), Walich 6, Skorek i Alikina po 4, Kelley i Szczechowiak po 2
Najwięcej dla Pszczółki: J. Player (1) i D. Owczarzak po 11