Oba zespoły solidarnie przegrały z CSM Bukareszt i Budocnostią Podgorica, więc potyczka w hali Globus miała dla nich olbrzymie znaczenie, bo z grupy wychodzą trzy zespoły i walka o tę ostatnią premiowaną awansem lokatę będzie się toczyła pomiędzy Polkami i drużyną ze Szwecji. Sztab trenerski MKS Selgros dokładnie rozpracował rywalki. - Szwedki grają bardzo szybką i kombinacyjną piłkę ręczną. Świetnie biegają do kontrataków, dlatego musimy być bardzo czujne w ataku, grać skutecznie i unikać strat. Nie możemy dać im się rozpędzić - mówiła przed meczem Monika Marzec, drugi trener lublinianek.
Niestety na parkiecie było zupełnie odwrotnie. Po bramkach Emmmy Ekenman-Fernis i Louise Sand Szwedki prowadziły 2:0. W siódmej minucie IK Savehof wygrywał już 6:1 i trener Sabina Włodek prosiła o czas. Niestety nie przyniosło to spodziewanych efektów, bo zespół gości rzucił kolejną bramkę. Lublinianki grały źle, popełniały wiele prostych błędów zarówno w obronie, jak i w ataku. W ciągu 10 min MKS stracił aż dziewięć goli, a zdobył zaledwie dwa. Po kwadransie gry i kolejnym trafieniu Elin Enhorning na tablicy wyników widniał rezultat 4:11. Na trybunach zapanowała konsternacja. W zespole lubelskim jedynie Kristina Repelewska starała się rywalkom dotrzymać kroku i grała skutecznie. Niestety na niewiele się to zdawało, bo Szwedki systematycznie zwiększały przewagę i w pewnym momencie prowadziły już dziewięcioma golami (15:6). Potem jednak gospodynie zaczęły odrabiać straty, rzuciły trzy bramki z rzędu, a kilkoma dobrymi interwencjami popisała się bramkarka Weronika Gawlik i dystans zmalał do sześciu goli (9:15). Niestety w tym czasie lublinianki nie wykorzystały też dwóch rzutów karnych. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się siedmiobramkowym prowadzeniem mistrzyń Szwecji (17:10).
Początek drugiej części był równie zły jak pierwszej odsłony. Mnożyły się straty i niecelne rzuty. W 40. minucie IK Savehof wygrywał już 23:13. Zdegustowani kibice zaczęli śpiewać "dziewczyny co w robicie, dziewczyny co wy robicie". Niestety tego nie wiedział nikt. Na kwadrans przed końcem spotkania Szwedki wygrywały 26:15 i tylko jakiś kataklizm mógłby je pozbawić zwycięstwa. Gola zdobyła nawet bramkarka Johanna Bundsen, która popisała się rzutem przez całe boisko. W ostatnich minutach przewaga gości jeszcze wzrosła. Tego nie zdzierżyli nawet najzagorzalsi fani MKS i zaczęli opuszczać halę jeszcze przed końcową syreną. Ostatecznie zespół ze Skandynawii wygrał różnicą aż 13 bramek (34:21).
Za tydzień - 6 listopada drugie spotkanie tych zespołów, z tym że w Szwecji.
DYSKUTUJ Z NAMI O LUBELSKIM SPORCIE NA FACEBOOKU
MKS Selgros 21 (10)
IK Savehof 34 (17)
MKS Selgros: Dzhukeva, Gawlik - Repelewska 6, Niedźwiedź 4, Bijan 2, Gęga 2, Rola 2, Kozimur 1, Mihdaliova 1, Charzyńska 1, Szarawaga 1, Quintino 1. IK Savehof: Bundsen 1, Eriksson - Lindvall-Haggren 6, Ekenman-Fernis 5, Eriksson 5, Sand 5, Enhorning 3, Mellegard 3, Olsson 3, Andreassen 2, Kronell 1, Elliason, Jensen, Petterson, Tegstedt. Kary: MKS Selgros - 0 min., IK Savehof - 6 min.
Sędziowali: Peter Horvath i Balazs Marton (Węgry).