Puchar Polski. Lech Poznań wygrał z Zagłębiem w Lubinie 1:0. Półfinał blisko

Ostatnie 20 minut meczu z Zagłębiem Lubin wyglądało już w wykonaniu Lecha Poznań tak, jak koniec poprzedniego, mistrzowskiego sezonu. Przez pozostałe 70 minut poznaniacy mieli szczęście. Wygrali 1:0 z Zagłębiem Lubin, które dwa miesiące temu robiło z nimi w lidze, co chciało

Siedem zmian w składzie zapowiedział przed meczem z Zagłębiem Lubin w Pucharze Polski trener Jan Urban. - Bo z takim grywałem numerem - uzasadniał żartem. Dokonał ośmiu - w końcu taki numer też nosił na koszulce, choćby podczas mundialu w Meksyku w 1986 roku. Kluczową zmianą było jednak to, że w odróżnieniu do dwóch meczów z Fiorentiną i Legią Warszawa, wygranych w zeszłym tygodniu, tym razem Lech przystępował do meczu, w którym wróciła presja.

Puchar Polski to teraz priorytet Lecha, bardzo ważny front w walce o europejskie puchary w nowym sezonie, zagrożone przez fatalną postawę w lidze. Trener Urban musiał uwzględnić to, że poznaniacy znów znaleźli się pod ścianą.

A jednak, zgodnie z wprowadzonymi zasadami rotacji, nie wahał się, by posadzić na ławce Szymona Pawłowskiego, Karola Linetty'ego czy Kaspra Hämäläinena. Wystawił za to chociażby Darko Jevticia, który szuka dawnej formy sprzed kontuzji. Szuka na razie bezskutecznie. W meczu w Lubinie popełnił wiele strat, przez co często się irytował. Starał się, widać było, że mu zależy, ale wciąż nie wychodzi. Zmieniony został jednak przez Szymona Pawłowskiego dopiero po godzinie gry.

Straty Szwajcara były jednak mniej groźne niż te, które popełnił Marcin Kamiński. Dwukrotnie wystawił rywalom piłki na strzał, ale pomylili się i Słowak Jan Vlasko, i Krzysztof Janus. Znów Lecha ratować musiał Jasmin Burić, który już w 9. minucie odbił na poprzeczkę pewnie lecącą do bramki piłkę.

Kolejorz bardzo nędznie wyglądał pod bramką Zagłębia, gdzie Denis Thomalla i Darko Jevtić pudłowali straszliwie. Kilka akcji poznaniaków z wymianą piłki było już jednak bardzo efektownych. Zagłębie na to pozwalało, cofało się i nie szukało bardzo ostrego pressingu. Czekało, aż Lech sam popełni błąd.

Te się co jakiś czas zdarzały i po przerwie lechitów uratował słupek, w który trafił Jarosław Jach, a krótko potem - odważnym wybiegiem znów Jasmin Burić.

W ostatnich 20 minutach to jednak Kolejorz zyskał przewagę nad gospodarzami. Nie przypominał już zespołu, który w sierpniu po tragicznym meczu przegrał w Lubinie 1:2. Ozdobą meczu była akcja Dariusza Formelli na prawym skrzydle, gdy minął koncertowo trzech rywali, odegrał, ale David Holman nie zdołał zrobić pożytku z podania. Ta końcówka meczu była jednak jakby z innego sezonu. Konkretnie - z poprzedniego, mistrzowskiego. Ostatecznie w 81. minucie po kolejnej składnej, choć zagadkowej akcji z udziałem graczy defensywnych, gola wbił do siatki Paulus Arajuuri. I to nie głową, lecz strzałem nogą z pola karnego!

Zagłębie Lubin - Lech Poznań 0:1 (0:0)

Bramka: Arajuuri (81.)

ZAGŁĘBIE: Polacek - Todorovski, Jach, Dąbrowski, Cotra - Kubicki, Rakowski (75. Piątek) - Woźniak, Vlasko, Janus (67. Tosik) - Papadopulos

LECH: Burić - Kędziora, Kamiński, Arajuuri, Douglas - Trałka, Dudka (87. Hämäläinen) - Holman (77. Gajos), Jevtić (64. Pawłowski), Formella - Thomalla

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA