Mecz z Treflem był dla Śląska już trzecim wyjazdowym spotkaniem w tym sezonie. Do tej pory na parkiecie rywali wrocławianie rywalizowali ze zmiennym szczęściem. Początek meczu w Sopocie zaczął się obiecująco dla wrocławian, którzy po akcjach Rashada Maddena i Kamila Chanasa prowadzili 14:4. To były jednak dobre złego początki, bo w drugiej kwarcie podopieczni Mihailo Uvalina wpadli w poważne tarapaty, zdobywając w niej zaledwie pięć punktów.
- Od połowy pierwszej kwarty Trefl zagrał mocno w defensywie, czym sprawił nam dużo problemów. Potem było dużo nerwów. Zaliczyliśmy dobry początek po przerwie i udało nam się wrócić do gry. Ostatnie cztery-pięć minut graliśmy z dużą energią i mocno walczyliśmy w obronie i to się opłaciło - analizował Uvalin.
Śląsk grał zrywami, ale nie rezygnował, walczył i wrócił do gry w ostatniej kwarcie. Sygnał do ataku dał Madden, który w decydującej części spotkania rzucił dziewięć punktów. W całym spotkaniu Amerykanin, który na starcie sezonu jest statystycznym liderem wrocławian, był najlepszym strzelcem swojego zespołu - rzucił 14 punktów, a do tego dołożył cztery asysty i trzy zbiórki.
Ale to nie jego akcja, a Jarvisa Williamsa zadecydowała o wygranej Śląska. Osiem sekund przed końcem był remis po 64, piłkę miał Trefl, jednak po wyrzucie z autu przejął ją środkowy WKS-u, który został sfaulowany przez Tyreeka Durena i stanął na linii rzutów wolnych. Amerykanin trafił pierwszy rzut, a po drugim niecelnym sopocianie nie zdołali zebrać piłki i Śląsk wygrał jednym punktem.
- Jesteśmy lepszym zespołem, niż pokazaliśmy to z Treflem. Po naszej postawie na treningach i meczach wiem, że możemy grać jeszcze lepiej. Na pewno zwycięstwo cieszy, ale musimy wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów i wrócić do ciężkiej pracy - przekonywał Williams, który zaliczył efektowne double-double - oprócz 13 punktów zapisał na swoim koncie aż 16 zbiórek!
Śląsk może cieszyć się z wygranej, ale jak podkreśla kapitan Kamil Chanas, jego zespół nie może grać takimi falami. - Pięć minut dobrze, za chwilę pięć źle, ze stratami i prostymi błędami. Musimy nad tym popracować, jesteśmy młodą drużyną i może to jest powód. Na pewno możemy grać znacznie lepiej, mamy lepszą drużynę niż Trefl. Mecz był trochę szalony, ale szczęście było po naszej stronie - podsumował Chanas.
Wrocławianie po czterech meczach, z bilansem 2-2 zajmują ósme miejsce w 17-zespołowej stawce Tauron Basket Ligi. Liderem jest Stelmet Zielona Góra.
W kolejnym ligowym meczu o punkty Śląsk zmierzy się w sobotę z Polfarmexem Kutno. Wcześniej, bo w czwartek czeka go inaugurujące spotkanie w europejskim pucharze FIBA Europe Cup. W hali Orbita wrocławianie podejmą BC Siaulai z Litwy. Początek o godz. 18.30.
Trefl: Śmigielski 19, Misanovic 12, Duren 12, Surmacz 9, Sikora 5, Dzierżak 4, Stefański 2, Kulka 1, Bilinovac 0, Dutkiewicz 0, Kolenda 0
Śląsk: Madden 14, Williams 13, Chanas 9, Smith 8, Kowalenko 7, Heath 3, Jankowski 7, Sutton 4, N. Kulon 0, Jarmakowicz 0