Podbeskidzie Bielsko-Biała sprowadziło Macieja Korzyma jako nowego lidera swojej linii ataku. Nie minął jednak nawet rok, a pod Klimczokiem uznano, że Korzym jest już klubowi zbędny.
Maciej Korzym: Nie ma żadnej spiny, naprawdę. Podobnie było zresztą, kiedy odchodziłem z Korony. Na koniec nie potraktowano mnie tam specjalnie sympatycznie, ale nie chciałem nikomu niczego udowadniać. Znam po prostu swoją wartość. A z ludźmi z Kielc do dziś żyję bardzo dobrze. Powiem więcej - ona już zawsze będzie dla mnie ważnym klubem.
- Powiedzmy sobie wprost - to on mnie nie chciał. Ale z podaniem ręki nie będę miał żadnego problemu. Tak jak nie miałem go wtedy, kiedy rozwiązywaliśmy kontrakt.
- Najpierw musimy wyjść z kryzysu w tabeli, bo przecież nadal jesteśmy w jej dole. Ostatnio co prawda meczów nie przegrywamy, ale też tych zwycięstw musi być więcej. Remisy dają nam niewiele.
- Jasne, zawsze celem jest rozegranie całego meczu, ale co mogę powiedzieć? Taki plan na te mecze miał trener. Szanuję to. To on decyduje, a z boku na pewno widać lepiej.