W piątkowy wieczór podopieczni Mirosława Jabłońskiego po raz pierwszy od blisko miesiąca odnieśli zwycięstwo w meczu I ligi. I to nie z byle kim, ale zespołem będącym jednym z faworytów rozgrywek, który miał za sobą serię ośmiu meczów bez porażki.
Mecz w Gdyni próbowali zepsuć tamtejsi pseudokibice. Pod koniec pierwszej połowy jeden z nich wbiegł na boisko i zabrał szalik w biało-niebieskich barwach olsztynian, który bramkarz Piotr Skiba, niczym amulet, zawsze zawiesza na bramkowej siatce. Skiba w porę to jednak zauważył, chwycił kibola niczym zapaśnik i przy pomocy ochroniarzy pokrzyżował mu plany.
Piotr Skiba: Kiedy zorientowałem się, że jeden z "kibiców" gospodarzy ucieka z moim szalikiem w stronę trybun, nie zastanawiałem się ani sekundy i ruszyłem za nim. Na szczęście udało mi się go zatrzymać i odzyskać szalik. Zareagowała cała nasza drużyna, która też ruszyła na ratunek. Doszło potem nawet do lekkich przepychanek z piłkarzami Arki. Sam nie wiem, co bym zrobił, gdyby ta sytuacja się powtórzyła. Takie zachowania powinny być wyeliminowane ze stadionów.
- Wiedzieliśmy, że gdynianie, grając u siebie, będą chcieli ruszyć na nas zaraz od pierwszego gwizdka. Chcieliśmy dać im trochę pograć. Z minuty na minutę dochodziliśmy jednak do głosu i stwarzaliśmy sobie coraz więcej sytuacji bramkowych. Po jednej z nich zdobyliśmy upragnionego gola, który ostatecznie przyniósł nam zwycięstwo.
- Uderzał pod naprawdę ostrym kątem. Trzeba też przyznać, że nasi chłopacy dobrze rozegrali tę akcję. Rafał Kujawa umiejętnie zagrał piłkę do "Rataja", a ten wbiegł w pole karne i dobrze się spisał.
- Nie chcieliśmy popełnić tych samych błędów, co podczas ubiegłotygodniowego pojedynku z Zagłębiem Sosnowiec [po 45 minutach Stomil prowadził 2:1, ale ostatecznie przegrał 2:4 - red.]. W pierwszej lidze najważniejsze to przetrwać pierwszy kwadrans w obu połowach. Dopiero później drużyny stwarzają sobie coraz więcej sytuacji. Dlatego chwała naszym chłopakom za to, że tym razem nie popełnili takich błędów i do końca umiejętnie się bronili.
- Chciałem zrehabilitować się za poprzedni mecz z Sosnowcem, kiedy wpuściłem cztery bramki. Kilka dni przed spotkaniem z Arką Gdynia podszedł do mnie Grzesiek Lech [pomocnik Stomilu - red.] i powiedział: "Bubu, to będzie twój mecz". Cieszę się, że jego słowa się spełniły i że tak jak reszta chłopaków z drużyny wierzył we mnie.
- Kiedy gra się z beniaminkiem, trzeba zachować szczególną koncentrację. Takie zespoły zawsze sprawiają jakieś niespodzianki. My jednak postaramy się, że żeby trzy punkty zostały w Olsztynie.
Bramki: Ratajczak 35.
Arka: Jałocha - Stolc (79. Tomasiewicz), Sobieraj, Marcjanik, Warcholak - da Silva, Łukasiewicz (66. Renusz), Nalepa, Bożok - Siemaszko, Abbott (40. Yussuff).
Stomil: Skiba - Bucholc, Czarnecki, Ratajczak, Wełna - Szymonowicz, Lech - Suchocki, Meschia (85. Nishi), Głowacki (69. Żwir) - Kujawa.
Zagłębie Sosnowiec - Chojniczanka Chojnice 2:1 (Matusiak 25, Fidziukiewicz 44 - Zawistowski 31), Rozwój Katowice - Pogoń Siedlce 2:3 (Mielnik 37., Wróbel 78., Duda 5., 80., Dzięgielewski 76.), MKS Kluczbork - Bytovia Bytów 1:1 (Deja 74., Klichowicz 37.), GKS Bełchatów - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (Gierszewski 58.), Miedź Legnica - Olimpia Grudziądz 4:0 (Garguła 16., Sabala 24., 48., Łobodziński 52.), Wigry Suwałki - Zawisza Bydgoszcz 0:1 (Smektała 84.); - niedziela: Wisła Płock - Chrobry Głogów, GKS Katowice - Dolcan Ząbki.
Więcej o piłkarzach Stomilu czytaj na olsztyn.sport.pl .