Koszykówka. "Rottweilery" z Włocławka znów groźne. Co na to Turów Zgorzelec?

Anwil Włocławek podejmie w sobotę Turów Zgorzelec. Obie drużyny rozpoczęły rozgrywki w zgoła odmiennych nastrojach - Anwil nie przegrał jeszcze żadnego spotkania, z kolei Turów ma problem ze złapaniem odpowiedniego rytmu i ma na koncie tylko jedną wygraną.

W poprzednim sezonie Anwil zawiódł na całej linii i nawet nie zakwalifikował się do fazy play-off, co zdarzyło mu się pierwszy raz, od kiedy w 1991 roku awansował do ekstraklasy. Przed obecnym sezonem we Włocławku niemal całkowicie przemeblowano skład. Jego budowę powierzono doskonale znanemu w Polsce Igorowi Miliciciowi, który dobrał sobie bardzo ciekawych graczy.

Grę "Rottweilerów" w tym sezonie prowadzi dwójka reprezentacyjnych rozgrywających - Robert Skibniewski i Kamil Łączyński. Żaden inny klub występujący w Tauron Basket Lidze na tej newralgicznej pozycji nie ma dwóch graczy z polskim paszportem. Ale to nie wspomniana dwójka jest największą siłą zespołu.

W kadrze Anwilu jest naprawdę kilku bardzo solidnych zawodników z ciekawym CV. Oprócz wspomnianego duetu rozgrywających warto wyróżnić gwiazdę reprezentacji Czech - Davida Jelinka, który kilka sezonów spędził w silnej lidze hiszpańskiej. W poprzednim sezonie nie wiodło mu się najlepiej - zaczął go w rosyjskim zespole Krasnyje Krylja Samara, a kończył w tureckim Usak Sportif. Do Włocławka przyjechał się odbudować, a Anwil ma być dla niego odskocznią do którejś z czołowych europejskich lig.

W dwóch pierwszych meczach 25-letni rzucający obrońca był jednym z kluczowych graczy swojego zespołu - rzucał średnio 23 punkty, a do tego dokładał 4 zbiórki i 2,5 asysty na mecz. Pierwsze skrzypce w Anwilu grał jednak Chamberlein Oguchi - aktualny mistrz Afryki z reprezentacją Nigerii. 29-letni skrzydłowy na razie zdobywa średnio 25 punktów na mecz.

Te dwie strzelby poprowadziły zespół z Włocławka do wygranych z Rosą Radom 92:89 i BM Slam Stal Ostrów Wielkopolski 85:61.

Turów rozpoczął znacznie gorzej. Wicemistrzowie Polski na starcie zaliczyli dwie porażki - z Polskim Cukrem Toruń 86:70 i Asseco Gdynia 75:77. W ostatniej kolejce podopieczni Piotra Ignatowicza przełamali się, pokonując na własnym parkiecie Start Lublin 76:66.

- Mieliśmy dwa trudne mecze na wyjeździe, nie udało nam się wygrać, ale zrehabilitowaliśmy się u siebie i wydarliśmy to zwycięstwo. Mam nadzieję, że będziemy kontynuować tę passę - powiedział po ostatnim meczu rzucający Turowa Jakub Karolak, po czym dodaje: - Graliśmy z Anwilem dwa mecze przed sezonem - jeden wygraliśmy, drugi przegraliśmy. Mieliśmy pięć czy sześć dni na to, aby się dobrze przygotować do tego meczu. Mamy pomysł na to, jak wygrać we Włocławku.

Mecz Anwil - Turów w sobotę o godz. 17.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.