Melbourne zmaże wielką plamę z Warszawy?

Ostatnia runda Grand Prix odbędzie się w wyjątkowym miejscu. Włodarze światowego żużla liczą, że nie powtórzy się blamaż ze Stadionu Narodowego.

Wówczas, w obecności rekordowej liczby widzów - 53 tys. - doszło do jednego z większych skandali w historii żużla. Zawody, będące oficjalnym pożegnaniem Tomasza Golloba z cyklem, zostały przerwane po zaledwie 12. wyścigach. Był to efekt fatalnie przygotowanej przez firmę Ole Olsena nawierzchni toru. Co więcej, przestała działać maszyna startowa (nie było rezerwowej), a angielski sędzia Jim Lawrence podejmował coraz bardziej kuriozalne decyzje. W tych warunkach żużlowcy solidarnie odmówili wyjazdu do kolejnych biegów.

Brytyjscy organizatorzy z BSI Speedway / IMG zdają sobie sprawę, że kolejna wpadka nie może się zdarzyć.

Miejsce sobotniej imprezy jest - jak w przypadku Warszawy - wyjątkowe. Finałowa runda SGP odbędzie się na nowoczesnym, mogącym pomieścić aż 58 tysięcy kibiców, stadionie w szczególnym dla dyscypliny kraju.

Australijczykiem był bowiem pierwszy indywidualny mistrz świata w historii Lionel van Praag. To z antypodów pochodzi wielu współczesnych wybitnych żużlowców, by wspomnieć choćby byłych zawodników klubu z Torunia - trzykrotnego mistrza Jasona Crumpa, Ryana Sullivana, czy Darcy Warda.

W tegorocznej kadrze KS Toruń jest dwóch Australijczyków. Zarówno Chrisowi Holderowi, jak i Jasonowi Doylowi zapewne udzieli się atmosfera sobotniego wieczoru. Ten drugi, jak sam przyznał, doskonale pamięta pierwszy turniej w swojej ojczyźnie, gdy jako 17-latek obserwował z trybun stadionu olimpijskiego w Sydney zwycięstwo Grega Hancocka w 2002 roku.

Amerykanin to absolutny żużlowy fenomen. Mimo zaawansowanego dla sportowca wieku, nie przestaje zadziwiać. W Melbourne bowiem do ostatniego wyścigu będzie walczył z Duńczykiem Nicki Pedersenem o srebrny medal mistrzostw świata. Co ciekawe, w tym sezonie obaj panowie mieli już poważny zatarg. Podczas jednego ze spotkań w lidze szwedzkiej, Hancock stracił cierpliwość i pięściami zaatakował zbyt ostro jeżdżącego Pedersena.

Nawet brawurowe szarże Duńczyka raczej nie spowodują utraty spokoju przez Taia Woffindena. Brytyjczyk, wychowany w Australii, już trzy tygodnie temu w Toruniu zapewnił sobie drugi mistrzowski tytuł w karierze. - Dobrze, że odbiorę trofeum w domu. Tak naprawdę to właśnie Australia jest moim domem, choć mieszkam w Anglii. To będzie coś niesamowitego, już się nie mogę doczekać - mówił uradowany po zawodach na Motoarenie.

W Melbourne zabraknie Jarosława Hampela. 33-latek przechodzi rehabilitację po poważnej kontuzji nogi, którą odniósł w półfinale Drużynowego Pucharu Świata. Na placu boju pozostało więc dwóch rodaków. Debiutujący w Grand Prix Maciej Janowski bliski jest utrzymania się w cyklu, a Krzysztof Kasprzak...Cóż, lepiej by wciąż aktualny wicemistrz świata szybko zapomniał o obecnym wyjątkowo nieudanym sezonie.

W 2016 roku o tytuł imś m.in. na Motoarenie powalczy dwóch niezwykle zdolnych, młodych Polaków. Stałymi uczestnikami SGP zostali bowiem mistrzowie świata juniorów - Piotr Pawlicki jr oraz Bartosz Zmarzlik.

Grand Prix w Melbourne rozpocznie się już o godzinie 10:00 polskiego czasu. Transmisje przeprowadzi Canal +.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.