Polonia Warszawa - ŁKS. Mecz byłych mistrzów Polski

Dla piłkarzy ŁKS piątek będzie dniem próby. W meczu z mającą wielkie aspiracje Polonią Warszawa albo potwierdzą, że stać ich na walkę o awans, albo zimą nastąpią zmiany w składzie.

Oba kluby mają ponadstuletnią tradycję, a trzy lata temu zaczynały nowe życie od IV ligi. W pierwszym sezonie bez problemu awansowały szczebel wyżej, ale później tak łatwo już nie było. Łodzianie zakończyli rozgrywki w III lidze na piątym miejscu, a drużyna ze stolicy rzutem na taśmę uratowała się przed spadkiem. W obecnych rozgrywkach ŁKS radzi sobie lepiej, bo po 13 kolejkach zajmuje czwarte miejsce, mając trzy punkty przewagi nad swoim piątkowym rywalem.

W przerwie letniej w obu klubach nastąpiły spore zmiany kadrowe. W Polonii pojawili się m.in. dwaj najskuteczniejsi strzelcy poprzedniego sezonu: Mariusz Marczak (17 goli) i Zbigniew Obłuski (14). Na razie jednak zawodzą. Do tej pory obaj strzelili dziewięć goli, czyli tylko o jednego więcej niż Adam Patora, najskuteczniejszy zawodnik ŁKS. Piątkowe spotkanie nabiera więc szczególnego znaczenia, ponieważ powstaje pytanie, która z drużyn będzie dysponowała lepszą ofensywą.

Trener Marek Chojnacki zapowiada jednak, że w jego zespole nie ma pewniaków. - Aby znaleźć się w składzie, trzeba przez cały tydzień udowodnić to na treningach - argumentuje. Czasami szkoleniowiec potrafi jednak mocno zaskoczyć wyjściowym ustawieniem. W piątek zmian nie będzie, bo w poprzedniej kolejce w meczu z Ursusem Warszawa łodzianie przerwali passę dwóch kolejnych przegranych na własnym stadionie, a zwycięskiego składu się nie zmienia.

Żaden normalny trener nie zaryzykowałby wystawienia mało doświadczonych zawodników na takiego rywala, jakim jest Polonia. Na pozór szkoleniowiec łodzian powinien mieć kłopoty bogactwa, bo Marcin Zimoń, który ostatnio zastępuje na pozycji stopera Szymona Salskiego, odzyskuje formę i warto, aby zagrał przeciwko Polonii. - Chcemy iść za ciosem i udowodnić, że wygrana z Ursusem nie była dziełem przypadku - zapowiada Chojnacki.

Szkoleniowiec ŁKS odważnie deklaruje, że na mecz z Polonią łodzianie jadą po to, aby dyktować swoje warunki gry. ŁKS stać też na wygraną z tego względu, że Polonia jesienią gra w kratkę. Wprawdzie ma solidny zespół i dobrego trenera Igora Gołaszewskiego, ale zaliczyła już parę wpadek. W ostatniej kolejce stołeczna ekipa przegrała z broniącą się przed spadkiem Pilicą Białobrzegi 0:1.

W klubie z Warszawy nikt nie ukrywa, że mecz Polonii z ŁKS to największe wydarzenie jesiennej rundy. - Dla działaczy, piłkarzy i kibiców obu drużyn to będzie bardzo prestiżowy mecz, w którym z pewnością nie zabraknie walki, ostrych spięć i zwrotów akcji. Dla nas będzie to okazja pokazania się z jak najlepszej strony naszym kibicom, dlatego każdy w drużynie skupia się już tylko na tym meczu - przyznaje Grzegorz Wojdyga, piłkarz Polonii.

Wiosną ŁKS wygrał na wyjeździe z Polonią 2:1, ale z ówczesnego składu łodzian szansę gry ma dziewięciu zawodników. Po ostatniej kolejce ełakesiakom przybyło punktów, ale chyba znów ubędzie pieniędzy w kasie. Wszystko za sprawą tego, że klub zostanie ukarany za odpalenie rac na meczu z Ursusem.

Początek meczu o godz. 20.

Więcej o: