Był ostatnim człowiekiem, który mógł opowiedzieć o tym, jak Warta Poznań została w 1947 roku mistrzem Polski, po czym zaprosiła pokonana w decydującym meczu Wisłę Kraków na obiad. I opowiadał. We wrześniu 2012 roku udało nam się z nim przeprowadzić obszerną rozmowę, w której przyznał się, że w czasie wojny walczył w armii niemieckiej na froncie wschodnim, przeżył piekło tamtej wojny. W zespole Warty Poznań stał w bramce. Był jedynym świadkiem ostatniego tytułu dla Warty Poznań w 1947 roku.
"Mieliśmy wtedy jako trenera Węgra, Karoly Fogla [mistrz olimpijski z reprezentacją Węgier z Paryża w 1924 r. - przyp. red.]. Przyszedł raz i pokazał nam gazetę "Sport". A tam napisali, że faworytem do tytułu jest Wisła Kraków, może powalczy AKS Chorzów, za to Warta Poznań będzie dostarczała punktów. Przeczytał nam zdanie po zdaniu i pyta: "No i co wy na to?" Aż kipieliśmy z ambicji" - mówił w rozmowie z "Wyborczą".
Mówił o sobie: "Jestem Feliks, czyli szczęśliwy".
Feliks Krystkowiak w obszernej rozmowie zdążył nam jeszcze opowiedzieć swoją historię. Tu można ją przeczytać