Ekstraklasa. Ekspert: Rzut karny dla Ruchu Chorzów, gol Lecha Poznań ze spalonego

- Jakkolwiek by to zabrzmiało, to Łukasz Trałka wykonał wślizg głową - mówi w Canal+ Sport ekspert sędziowski Sławomir Stempniewski o sytuacji z 21. minuty meczu Lech Poznań - Ruch Chorzów i uważa, że goście w Poznaniu powinni dostać w tej sytuacji karnego. Ponadto widać, że wyrównujący gol ?Kolejorza? na 2:2 padł ze spalonego.

Aż trzy kontrowersyjne sytuacje z meczu Lecha Poznań z Ruchem Chorzów rozpatrywano w programie Liga+ Extra w stacji Canal+ Sport. Pierwsza dotyczyła zajścia w polu karnym mistrzów Polski, w 21. minucie, a więc jeszcze przy wyniku 1:0 dla gości. Łukasz Trałka przewrócił się wówczas, gdy walczył z Mariuszem Stępińskim o piłkę. Dotknął jej ręką, ale zdaniem Sławomira Stempniewskiego nie z tego powodu niebiescy powinni mieć "jedenastkę". - Uważam, że to jest rzut karny, ale nie za zagranie ręką. Jakkolwiek by to zabrzmiało, to Łukasz Trałka niechcący wykonał wślizg głową i przewrócił napastnika, który miał szansę coś zrobić z piłką. Oczywiście to przypadek zrządził, tylko że przy ocenie gry faul nie jest istotna sprawa zamiaru zawodnika, oceniamy po prostu skutek. Widać ewidentnie, że zrobił to niechcący, że przypadkowo się przewrócił, ale trudno, spowodował upadek przeciwnika i jest to faul - wyjaśnił ekspert.

Sędzia Tomasz Musiał karnego jednak nie podyktował, a jeszcze w przerwie meczu mówił: - Wydawało mi się, że nie było niczego, co mogłoby być do "gwizdnięcia". Spadł na piłkę, a czy ją zagarnął, czy nie, to już powtórki wideo nam powiedzą - mówił.

Druga sporna sytuacja dotyczyła wyrównującej bramki na 2:2. Piłkę do siatki w ogromnym zamieszaniu posłał wówczas Marcin Kamiński. W momencie, gdy Łukasz Trałka zagrywał mu piłkę, stoper Lecha Poznań był na spalonym. Sławomir Stempniewski broni jednak i arbitra, i jego asystenta: - Rzeczywiście, Łukasz Trałka zagrał piłkę kolanem, ale konia z rzędem temu, kto bez powtórek byłby w stanie to ocenić. Któraś z powtórek utwierdza nas w przekonaniu, że był minimalny ofsajd, ale rozstrzygnięcie tego jest bardzo trudne.

Wreszcie w ostatnich minutach Marcin Kamiński starł się z Tomaszem Podgórskim, który chwilę wcześniej kopnął go w nogę, w walce o piłkę, Lechita uderzył go kolanem w udo. Dostał żółtą kartkę, a czy powinien zobaczyć czerwoną? Zdaniem Sławomira Stempniewskiego, Marcin Kamiński pchnął kolanem rywala. - Ale nie traktujemy tego, jako zachowania z użyciem nadmiernej siły, bo tylko wtedy należy się czerwona kartka - stwierdził i uznał, że upomnienie lechity było w tej sytuacji słuszną decyzją sędziego Tomasza Musiała.

Czy sędzia Tomasz Musiał wypaczył wynik meczu Lech Poznań - Ruch Chorzów?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.