Zagłębie Sosnowiec. Leszek Tokarz: Przyjedzie czas na rozliczenia [WYWIAD]

Zagłębie Sosnowiec po powrocie do ekstraligi radzi sobie bardzo przeciętnie. Zespół przegrywa, a co gorsze budowa drużyny przypomina stawianie zamków z piasku.

Facebook?  | A może Twitter? 

Pięciokrotny mistrz Polski o kolejne medale w tym sezonie nie powalczy. Zagłębie czeka walka o utrzymanie, ale prezes Leszek Tokarz nie traci nadziei, że zbuduje silny klub.

Wojciech Todur: W składzie na ostatni mecz z Orlikiem Opole naliczyłem dziewięciu zawodników spoza Sosnowca. To chyba trudno już mówić o Zagłębiu, jako o "drużynie wychowanków"?

Leszek Tokarz, prezes klubu: - Stawiam, że nadal mamy najwięcej młodych, wychowanych w klubie, graczy spośród wszystkich drużyn rywalizujących w ekstralidze. Z tych dziewięciu miejsc pięć zajęli obcokrajowcy. Musimy szukać zawodników z zewnątrz, bo jednak potencjał hokeistów z Sosnowca jest zbyt mały, żeby rywalizować w ekstralidze.

Z całym szacunkiem dla tych waszych obcokrajowców, ale gdyby Pan grał w Niemczech, tak jak oni w Sosnowcu, to straciłby Pan pracę po tygodniu.

- To prawda. Kiedyś obowiązywała zasada, że obcokrajowiec musi być dwa razy lepszy od Polaka. Jakość jednak kosztuje, a nas na to nie stać.

To może zamiast pięciu przeciętniaków wziąć jednego, dwóch, ale konkretnych? Chociażby takiego Michaela Cichego, który ciągnie do pierwszej szóstki ekstraligi Orlika Opole?

- Moglibyśmy tak zrobić, ale wtedy nie gralibyśmy na cztery, tylko trzy piątki. A tak też meczów się nie wygra. Zagłębie potrzebuje zawodników. Liderów. Wierzymy, że nasi obcokrajowcy jeszcze wywiążą się z tej roli.

Moim zdaniem płacicie bardzo przeciętnym graczom. Przecież taki znany z Cracovii Czech Adam Rehak zapewne nie gra za mniej niż za dwa tysiące euro.

- To by się pan zdziwił! W Sosnowcu nie stać nas na takie kontrakty. Bierzemy zawodników młodych lub takich, których inni - czytaj bogatsi - nie chcieli. Rosjanin Nikita Markowski był liderem swojej młodzieżowej drużyny w Rosji. Na telefonie jest kolejny zawodnik z Rosji, który znalazł się najlepszej piątce sezonu w młodzieżowym KHL-u. Szukamy. Nie czekamy z założonymi rękami.

Od takiej drużyny można już wymagać. Tymczasem na trenerskiej ławce spokój. W klubie spokój...

- Zapewniam, że przyjdzie czas na rozliczenia. Na razie jeszcze czekamy.

Wróćmy jeszcze do "zespołu wychowanków". Dlaczego w kadrze nie ma dziś Łukasza Kisiela, Sebastiana Bacy, Mateusza Białka, Kamila Duszaka, Tomasza Dzwonka, Łukasza Podsiadło, Michała Stokłosy, Mateusza Krupińskiego... a jest zaciąg z Warszawy?

- Każdy przypadek jest inny. Część zawodników nie dogadała się z klubem. Kolejni nie byli w stanie pogodzić gry z pracą. Inni po prostu nie chcieli grać dłużej w hokeja. Tak było chociażby z Bacą, który w pewnym momencie wyraźnie powiedział, że rezygnuje z gry. Potem zmienił zdanie. Stwierdziłem więc, że drzwi do szatni są dla niego otwarte. Nie zdecydował się, a potem odnalazł się w Dębicy.

A Łukasz Zachariasz? To był przecież w minionym sezonie wasz kapitan. Teraz pozostaje bez klubu i też nie ma dla niego miejsca w Zagłębiu.

- Uznaliśmy, że nie pomoże teraz drużynie.

Zespół nie walczy. Odpuszcza na bandach. Może brakuje im sił?

- Też zauważam, że drużynie brakuje stabilizacji. Po wygranym meczu w Oświęcimiu liczyłem, że pójdziemy za ciosem i ogramy Orlika. Czy jednak brakuje nam sił? W meczu z zespołem z Opola zespół walczył najmocniej w trzeciej tercji, więc trudno obronić taką tezę. Faktem jest jednak, że wcześniej graliśmy bardzo nerwowo.

Mówi Pan, że realizujecie plan trzyletni. W sytuacji jednak, gdy z tygodnia na tydzień tak wiele się dzieje, to czy można mówić o jakimkolwiek planie?

- Postawiliśmy sobie za cel ogrywanie wychowanków. Młodych ludzi, którzy dopiero uczą się hokeja na poziomie ekstraligi. Już widać, że część z nich temu zadaniu nie podoła. Brakuje im techniki. Szybkości. Niewiele na lodzie widzą. Wciąż jednak wierzę, że uda nam się wyselekcjonować po tym sezonie grupę - powiedzmy dziesięciu zawodników - która będzie zaczynem drużyny na kolejne rozgrywki.

Naszym problemem jest brak liderów. Poniżej oczekiwań na pewno grają Tomek Kozłowski, czy Łukasz Rutkowski, których widziałem w tej roli. Młodzi nie mają się od kogo uczyć. Stąd i poszukiwania i transfery kolejnych obcokrajowców.

Wasz budżet to wytrzyma?

- Zapewniam, że rządzimy się bardzo tanio. Nie wiem jednak jak to będzie, bo pieniędzy zawsze jest za mało...

Więcej o:
Copyright © Agora SA