Największy trenerski koszmar Adama Nawałki: Klęska z Zagłębiem Lubin

Adam Nawałka jest dziś jednym z bohaterów narodowych. Równo 13 lat temu jako trener Zagłębia Lubin doznał największej klęski w zawodzie

Znajdź nas na Facebook'u | Ćwierkamy też na Twitterze

Nawałka jest pierwszym w historii selekcjonerem Polakiem, który wprowadził naszą piłkarską reprezentację do finałów mistrzostw Europy. Polska grała już dwukrotnie w finałach Euro, ale w 2008 awansowała prowadzona przez Holendra Leo Beenhakkera, a w 2012 roku szkoleniowcem był Franciszek Smuda. Ale jako współgospodarz imprezy nie graliśmy w eliminacjach.

W niedzielę 11 października 2015 roku Polska wygrała 2:1 z Irlandią i awansowała na Euro 2016. Polska oszalała ze szczęścia, piłkarze oraz selekcjoner Adam Nawałka zostali narodowymi bohaterami. Awans na Euro 2016 to największy sukces Nawałki. Co ciekawe, równo 13 lat temu - w październiku 2002 roku - Nawałka zaliczył swoją największą klęskę jako trener. Prowadził wówczas Zagłębie Lubin.

Wielkie zmiany

Latem 2002 roku w Zagłębiu doszło do kadrowego trzęsienia ziemi. Klub zawsze uzależniony był od koncernu KGHM, który finansował zespół, a jego prezesi podejmowali kluczowe decyzje, dotyczące klubu. Wtedy władzę w kraju straciła AWS, a wybory zdecydowanie wygrało SLD. Prezesem KGHM był wówczas Stanisław Speczik, przez wiele lat wpływowy delegat FIFA oraz UEFA. Latem 2002 roku pracę w Zagłębiu stracił prezes Jacek Kardela oraz trener Jerzy Wyrobek. Prezesem klubu mianowano Jerzego Kozińskiego.

Poprzedni sezon Zagłębie skończyło w tzw. grupie spadkowej I ligi (wówczas najwyższa klasa rozgrywkowa). W Lubinie wynik przyjęto jako rozczarowanie. KGHM miał mocarstwowe plany - podpisał nową umowę sponsorską z Zagłębiem i przeznaczył kilka milionów złotych na transfery piłkarzy. Za te pieniądze kupiono graczy od najmocniejszego wtedy klubu w Polsce Wisły Kraków: napastnika Olgierda Moskalewicza, obrońców Marka oraz Bogdana Zająców. Wykupiono też, wcześniej wypożyczonego z Wisły ofensywnego pomocnika Grzegorza Nicińskiego, z Pogoni Szczecin sprowadzono pomocnika Pawła Drumlaka, a z GKS Katowice Artura Andruszczaka.

Zaciąg z Wisły

Silną drużynę do sukcesów miał poprowadzić bardzo dobry trener. Postawiono na Adama Nawałkę, który jak większość sprowadzonych graczy związany był wtedy z Wisłą Kraków. Współpracował tam m.in. z Franciszkiem Smudą i Orestem Lenczykiem. Po nich dwa razy przejmował zespół w trakcie sezonu, zdobywając w 2001 roku mistrzostwo Polski i wicemistrzostwo rok wcześniej. W 2002 roku - przed przyjściem do Lubina - Nawałka w Wiśle był koordynatorem do spraw młodzieży.

Ta ekipa miała walczyć o wielkie cele. Prezes Koziński mówił o tym otwarcie: - Nie chcę umniejszać niczyich zasług dla polskiego futbolu, ale to nie może być tak, żeby klub takiego potentata jak Polska Miedź był gorszy od zespołu fabryki kuchenek czy siedzeń samochodowych [Amica Wronki i Groclin Grodzisk - przyp. red.]. Nie będziemy się oglądać za siebie, zamierzamy grać o najwyższe cele w lidze, nie wyłączając walki o mistrzostwo Polski - przekonywał.

Adam Nawałka - podobnie jak dziś - praktycznie nie udzielał wywiadów i tylko krótko wypowiadał się podczas konferencji prasowych.

Zagłębie jak Brazylia

Wszystko zaczęło się przeciętnie, gdyż jeszcze w czerwcu Zagłębie już w I rundzie Pucharu Intertoto odpadło z przeciętnym łotewskim Dinaburg Daugavpils. W pierwszym meczu w Polsce był remis 1:1, ale w rewanżu lubinianie przegrali 0:1.

Ale później był fantastyczny mecz. Na inaugurację ligi Zagłębie w wielkim stylu rozbiło w Lubinie Pogoń Szczecin 5:0. Zespół grał ofensywnie, widowiskowo i kibice zgotowali piłkarzom owację na stojąco. A trener Nawałka o ofensywnym stylu gry Zagłębia mówił:

- Tak gra Brazylia, ale i Barcelona, i wiele jeszcze klasowych zespołów, dlaczego my nie mamy spróbować, mając takich graczy jak Drumlak i Kowalski. Moskalewicz nie jest sam w ataku, bo Paweł i Irek, gdy jest potrzeba, od razu stają się napastnikami. - Taki system jest dobry, ale wszyscy pomocnicy muszą spełniać zadania defensywne - zaznaczał trener. Ale równocześnie studził euforię i podkreślał: - Mimo zwycięstwa w tak dużych rozmiarach, nie popadamy w euforię. Następny mecz gramy z Górnikiem, a potem z Wisłą. Będzie na pewno zdecydowanie trudniej. Nasz zespół rozumie się coraz lepiej, ale proces integracji będzie trwał jeszcze jakiś czas.

Sprowadzeni na ziemię

Niestety, z czasem było tylko gorzej. Po wygranej z Pogonią Zagłębie przegrało aż pięć kolejnych ligowych meczów! Kolejno z: Górnikiem Zabrze (2:3), Wisłą Kraków (1:4), KSZO Ostrowiec (0:1), Odrą Wodzisław (0:1) i GKS Katowice (0:1)

Szczególnie bolesna była porażka w Lubinie z Wisłą. Relację z meczu zatytułowaliśmy wtedy: "Egzekucja w Lubinie". Po meczu Nawałka wyznał: - Nie tak wyobrażałem sobie to spotkanie. (...) Decydująca była sytuacja, gdy straciliśmy gola na 1:2. Moi zawodnicy chcieli szybko odrobić straty. Z Wisłą tak nie można grać. Trzeba być konsekwentnym od pierwszej do ostatniej minuty. Wisła to jest zespół budowany od kilku lat i widać tego efekty. Nie można zbudować zespołu z tygodnia na tydzień. Mecz z Pogonią rozbudził nasze apetyty i teraz zostaliśmy sprowadzeni na ziemię - zakończył.

Seria porażek i dalekie miejsce w tabeli wywołały w Lubinie niezadowolenie. Prezes Koziński mówił: - Trener zna oczekiwania kibiców oraz nasze i musi doprowadzić do tego, aby zespół zaczął wygrywać. Nie postawiliśmy szkoleniowcowi żadnego ultimatum, że jak przegra, to go zwolnimy. Mam nadzieję, że trener Nawałka już nic nie przegra, bo do tej pory praktycznie tylko przegrywał i swój limit wyczerpał - ostrzegał.

Skłócona szatnia

Dlaczego tak personalnie silny zespół grał słabo i przegrywał mecz za meczem? 13 lat temu o kulisach niemocy Zagłębia pisaliśmy w Wyborczej: "Poważniejszym problemem Zagłębia niż ewentualna zmiana trenera jest nie najlepsza atmosfera w zespole i konflikt pomiędzy piłkarzami. (...) Wiadomo, że w drużynie doszło do podziałów pomiędzy "starymi" i sprowadzonymi przed sezonem piłkarzami. Zła atmosfera dotyczy kwestii finansowych. Nowi zawodnicy Zagłębia podpisali lukratywne, bardzo wysokie kontrakty i zarabiają kilka razy więcej niż ci gracze, którzy w Lubinie występują od dłuższego czasu. (...) Po wynikach zespołu wyraźnie widać, że trener Nawałka nie potrafi sobie poradzić z podziałami w drużynie".

Różnice w zarobkach piłkarzy były gigantyczne. Nowi mieli zarabiać prawie dziesięć razy więcej. To rodziło konflikty, a atmosfera w szatni miała wpływ na to, co działo się na boisku. Tam Zagłębie zawodziło.

Spokój tylko na chwilę zapewniło zwycięstwo 3:1 z Polonią Warszawa. W kolejnym pojedynku Zagłębie przegrało z Wisłą Płock i sytuacja stała się beznadziejna. Przed kolejnym meczem z Widzewem Łódź w Lubinie było wiadomo, że drużyna gra o posadę trenera i musi wygrać. - Żaden remis mnie nie interesuje - mówił prezes Jerzy Koziński. Nieoficjalnie wiadomo było jednak, że działacze podjęli decyzję o pożegnaniu z trenerem jeszcze przed tym meczem.

Koniec Nawałki

6 października 2002 roku w 9. kolejce spotkań Zagłębie zremisowało z Widzewem 0:0. Nawałka podczas konferencji prasowej mówił:

- Zdaję sobie sprawę z tego, jakie były ustalenia. Remis jest naszą porażką. Oddaję się do dyspozycji zarządu - stwierdził i przyznał, że jest to równoznaczne z dymisją jego oraz drugiego trenera Andrzeja Iwana. - W następnym spotkaniu zespół poprowadzi już nowy trener - zakończył Nawałka.

Próbował bronić go trener Widzewa Franciszek Smuda. - Mnie też z Legii zwolnili po jednym meczu, zresztą przegranym właśnie w Lubinie, po czym zatrudnili Okukę. On najpierw przegrał z osiem spotkań, a po roku wywalczył mistrzostwo Polski. U nas takie decyzje podejmuje się za wcześnie - podkreślał Smuda. Po meczu Nawałka pożegnał się z piłkarzami. - Mogliśmy się tego domyślać, że trener odejdzie, gdyż wcześniej otrzymał ultimatum punktowe. Szkoda, bo współpraca z trenerem układała się naprawdę dobrze - mówił napastnik Arkadiusz Klimek.

Po 9. kolejkach Zagłębie miało 7 punktów i było na 15., przedostatnim miejscu. Liderem były Wisła Kraków i Odra Wodzisław po 18 pkt.

Król kitu

W miejsce Nawałki zatrudniono lokalnego trenera Wiesława Wojnę. Zagłębie grało nierówno i nadal nie zachwycało. Kryzys przyszedł wiosną - na początku maja 2003 roku działacze odsunęli Wojnę i zatrudnili Adama Topolskiego. - To mistrz motywowania piłkarzy, prawdziwy król wstawiania im kitu - skomentował jeden z lubińskich piłkarzy.

Zagłębie nie zapewniło sobie bezpośredniego utrzymania w lidze. Musiało grać w barażach z Górnikiem Łęczna. W Łęcznej Górnik wygrał 1:0, w rewanżu padł remis 1:1 i gigantyczna sensacja stała się faktem - mające grać o mistrzostwo Zagłębie zostało zdegradowane z ligi!

Dziś prezes Zagłębia Jerzy Koziński jest emerytem. W 2012 roku kandydował na stanowisko prezesa legnickiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, ale przegrał rywalizację z Marią Kajdan. Wiesław Wojno od kilku lat pracuje jako trener w Akademii Piłkarskiej KGHM Zagłębia.

Wyjątkowo burzliwe było ostatnio piłkarskie życie Adama Topolskiego. W maju jako trener III-ligowej Victorii Września został zawieszony na cztery miesiące "za naruszenie nietykalności" sędziego meczu z Unią Swarzędz. Dwadzieścia minut przed końcem meczu sędzia Bartłomiej Pangowski przerwał spotkanie. Stało się to po tym, jak trener Adam Topolski wbiegł na murawę i, jak wyjaśnił arbiter: "uderzył go dwoma rękami w klatkę piersiową". Po meczu trener miał grozić sędziemu, "że go zniszczy". Szkoleniowiec drużyny z Wrześni ruszył na boisko po trzeciej czerwonej kartce dla swojego piłkarza. Topolski potwierdzał, że wszedł na boisko i złapał sędziego za ręce, ale zaprzeczał, że go uderzył. Po tym skandalu Topolski odszedł z Victorii i został szkoleniowcem Sokoła Kleczew, zespołu z III ligi. 4 października za porozumieniem stron klub rozwiązał z nim umowę. Sokół był wtedy czwarty w tabeli.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.