• Link został skopiowany

Pogoń zaprezentowała kolejną "perełkę". Marcin Listkowski bez strachu

Piątkowy mecz z Ruchem Chorzów był dopiero szóstym spotkaniem Marcina Listkowskiego w ekstraklasie. Ale pierwszym w podstawowym składzie Pogoni Szczecin.
Marcin Listkowski
CEZARY ASZKIEŁOWICZ

W tym sezonie Listkowski na boiskach ekstraklasy wybiegał niespełna kwadrans, jednak na boisku meldował się w ostatnich trzech meczach z rzędu. Zwiastowało to, że trener Czesław Michniewicz wierzy w nastolatka i wkrótce da mu szansę w większym wymiarze czasowym. Nikt nie spodziewał się jednak, że "Listek" w pierwszym składzie wyjdzie już w Chorzowie.

- Marcin ociera się o skład, ale to nie jest jeszcze ekstraklasowy piłkarz, musimy mieć tego świadomość. Chcę jednak dawać takim zawodnikom nagrodę za to, że w ciągu tygodnia dobrze wyglądają i się starają na treningach - mówił niedawno Michniewicz.

Szkoleniowiec Pogoni w Chorzowie podjął jednak bardzo odważną decyzję i desygnował do gry młokosa, kosztem Łukasza Zwolińskiego. Kibice spekulowali, że to kara dla starszego napastnika za podejście do jedenastki w meczu z Jagiellonią Białystok (choć nie był to tego wyznaczony), ale Michniewicz znalazł inne uzasadnienie dla tej decyzji. - Zdecydowaliśmy się na zmianę ustawienia. Daliśmy odpocząć Łukaszowi, który grał wszystkie mecze od początku. Był poobijany, brakowało radości z gry i podejmował złe decyzje - tłumaczy Michniewicz. - Marcin nie zawiódł i zdobył cenne doświadczenie.

Listkowski faktycznie w Chorzowie zaprezentował się bez bojaźni. 17-latkowi presja nie spętała nóg i od początku spotkania był cały czas pod grą. Pokazywał, rozgrywał, a efektowna asysta była tylko ukoronowaniem dobrego występu.

- O tym, że zagram, dowiedziałem się w dzień meczu, przed obiadem - mówi. 17-latek takiej wiadomości się nie spodziewał, ale posiłek dokończył spokojnie. - Było to dla mnie miłe zaskoczenie. Dostałem szansę, chciałem ją wykorzystać i myślę, że mi się to udało. Chciałbym występować coraz częściej i "łapać" kolejne minuty. Asysta nie spowoduje, że teraz będę bardziej zmotywowany. Motywacja będzie taka sama jak przed tym meczem.

Wychowanek Lecha Rypin celuje wysoko, bo jak przyznaje jego boiskowym idolem jest Robert Lewandowski. Na razie przychodzi mu jednak rywalizować z Łukaszem Zwolińskim. - Łukasz wspierał mnie jak wszyscy. On też kiedyś debiutował i wie dobrze jak to wygląda - mówi Listkowski, który na dobre słowo mógł liczyć nie tylko od swojego konkurenta w ataku.

- Jego występ był dużą niespodzianką dla nas wszystkich. Ma zaledwie 17 lat, a wytrzymał presję i zagrał świetne zawody - chwali Listkowskiego inny bohater piątkowego meczu, Takafumi Akahoshi.

Teraz przed napastnikiem kolejne wyzwanie. Wraz z reprezentacją Polski U-18 jedzie do Rzymu na mecz z reprezentacją Włoch. Spotkanie odbędzie się 12 października.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: