Górnik Zabrze - Legia Warszawa 2:2. Dużo emocji! Gospodarze postawili się wicemistrzowi Polski [ZDJĘCIA]

Górnik Zabrze nie pozwolił Henningowi Bergowi pożegnać się z Legią Warszawa zwycięstwem. Ba, goście dwukrotnie musieli odrabiać straty. W końcówce natomiast nie wykorzystali gry w przewadze.

Stwórz własną drużynę i WYGRAJ LIGĘ!

Mecz Górnika Zabrze z Legią Warszawa, czyli ligowy klasyk, w cieniu innego wydarzenia? Trudne, ale nie niemożliwe. W niedzielę przekonali się o tym kibice ze stolicy, których w pierwszej kolejności elektryzowała informacja o przylocie do Warszawy Stanisława Czerczesowa. Informacja, która oczywiście nie mogła nie przedostać się do warszawskiej szatni. Pytanie o to, jak drużyna wicemistrzów Polski zareaguje na niemal przesądzoną już zmianę trenera, było więc bardziej niż zasadne.

Znaków zapytania nie brakowało również po stronie gospodarzy. Czy sportowy kryzys Górnik Zabrze ma już za sobą? Jak zabrzanie poradzą sobie w nowym ustawieniu, z piątką obrońców? Po spotkaniu z Lechem zapowiadali przecież, że na Legię wyjdą ze znacznie bardziej ofensywnym nastawieniem.

Eksplozja radości

I rzeczywiście, zaczęli bojowo. Mało tego, to właśnie obrońcy przesądzili o tym, że już w 5. minucie objęli prowadzenie. Po rzucie rożnym Aleksandra Kwieka piłka trafiła na głowę Adama Dancha, który zgrał ją w stronę Ołeksandra Szeweluchina. Później była już tylko celna "główka" Ukraińca i eksplozja radości 8500 zabrzańskich kibiców. Dzięki oddaniu do użytku dolnej części trybuny północnej właśnie do tylu miejsc wzrosła pojemność stadionu.

Mało brakowało, by już kilka akcji później wzrosła też bramkowa przewaga zabrzan - Szeweluchin nie trafił dosłownie z pięciu metrów. Mogło być 2:0, a... zrobiło się 1:1, bo Nemanja Nikolić bardzo pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul w "szesnastce" Łukasza Madeja na Łukaszu Broziu. Inna sprawa, że gospodarze przeciwko decyzji sędziego Tomasza Musiała mocno protestowali, nie sprawiając przy tym wrażenia ludzi, którzy robią to tylko dlatego, bo wypada.

Działo się do przerwy!

Górnik nie zamierzał spuszczać z tonu. Stąd odgwizdany w 31. min rzut wolny z okolic narożnika boiska. Kwiek wykonał, Radosław Sobolewski umiejętnie znalazł się w polu karnym i 2:1! Jeśli zaś w tym momencie był jeszcze ktoś, komu emocji brakowało, z pomocą pospieszyli Jakub Rzeźniczak, który popisał się świetnym podaniem z własnej połowy, i Nikolić, kapitalnie wywiązując się z roli egzekutora. Co tu dużo mówić - działo się!

Co ciekawe, również w relacjach na linii Henning Berg - Michał Kucharczyk. Między trenerem a skrzydłowym Legii iskrzyło już od dłuższego czasu, zwłaszcza że Kucharczyk notował bardzo słabe zawody. Kiedy natomiast jeszcze przed przerwą Norweg postanowił z boiska go zdjąć, ten ostentacyjnie pokazał swoje niezadowolenie.

Już początek drugiej połowy pokazał, że na kolejne tak efektowne 45 minut raczej nie ma co liczyć. Tempo spadło, zaczęło brakować sytuacji bramkowych. Dość powiedzieć, że pierwszą naprawdę dobrą odnotowaliśmy dopiero w 70. minucie, kiedy obok słupka huknął Aleksandar Prijović. A gospodarze? Wtedy już od dłuższego czasu koncentrowali się na defensywie, grając bez choćby jednego nominalnego napastnika. Co gorsza dla nich, na 10 minut przed końcem z boiska - za drugą żółtą kartkę - wyleciał Kwiek. Mimo to zabrzanom udało się dowieźć remis.

Co jest bardziej prawdopodobne na koniec sezonu?
Więcej o:
Copyright © Agora SA