Transfer Gecova we Wrocławiu przyjęto z wielkimi nadziejami. Przecież nowy zawodnik Śląska w przeszłości występował w Premier League w barwach Fulham Londyn, a z młodzieżową reprezentacją Czech do lat 20 sięgał po wicemistrzostwo świata...
Początek Gecova w naszej lidze był trudny, na co złożyło się wiele czynników. Oprócz sporej konkurencji w środku pola na miesiąc z gry wyeliminowała go kontuzja stawu skokowego. Poza tym sztab szkoleniowy Śląska konsekwentnie usprawiedliwiał też słabą formę gracza absencją w okresie przygotowawczym. Po prostu Gecov nie przepracował tego czasu tak, jak powinien.
Piłkarz prezentował się słabo i krytyka Gecova zaczęła się nasilać. W meczu z Jagiellonią Białystok Czech drugi raz wystąpił w pierwszym składzie wrocławian i... zebrał fatalne recenzje. "Był najgorszy na boisku" - tak został oceniony jego występ przez media i kibiców. I trudno się dziwić - Gecov pierwsze podanie do przodu posłał na początku drugiej części gry, w dodatku notując przy nim stratę...
Na szczęście Śląsk zwyciężył z wysoko notowanym rywalem 3:1 i wygrana przyćmiła kolejny słaby mecz czeskiego pomocnika.
Ale potem było jeszcze gorzej. W kolejnym meczu Śląsk przegrał w Zabrzu 0:2 z Górnikiem, a Gecov po boisku wręcz człapał. W kolejnym meczu w ramach Pucharu Polski Gecov strzelił wspaniałego gola i Śląsk wygrał z Podbeskidziem 1:0. Paradoksem było jednak to, że mimo strzelonej bramki Czech znów zagrał słabo. Podobnie, jak w kolejnym pojedynku - z Piastem Gliwice w ekstralidze.
- Gry Gecova nie można ocenić pozytywnie. On nie spełnia oczekiwań. Zapowiadano, że to piłkarz z dobrym, otwierającym podaniem, posiadający świetne umiejętności techniczne. Ale tego nie widać. Na razie Czech prezentuje się poniżej akceptowalnego poziomu - analizuje Remigiusz Jezierski, komentator telewizji nc+.
Nieco mniej krytycznie o Gecovie wypowiada się inny były piłkarz i również komentator nc+ Krzysztof Przytuła.
- Widać, że jest dopiero wdrażany w zespół. Gecov nie był przygotowany do sezonu, a wprowadzenie piłkarza nieprzygotowanego w pełni do gry grozi kontuzją. Na pewno uwagę na to zwracają też trenerzy - zauważa Przytuła.
Czy jednak transfer 27-latka został przeprowadzony z myślą o kolejnych sezonach? To wątpliwe teza.
- Gecov w ostatnich meczach był najgorszym piłkarzem Śląska. A przecież klub ściąga zawodników na już, na teraz. Tak też myślano w przypadku transferu Gecova. To nie miał być przecież piłkarz szykowany na wiosnę, powinien już teraz wpływać na grę Śląska - uważa Jezierski.
Konsekwentnie Gecova broni trener Tadeusz Pawłowski. Według szkoleniowca Śląska Czech jest już lepiej przygotowany motorycznie, traci mało piłek, znakomicie gra wewnętrznym podbiciem.
Przytuła: - To piłkarz, który w perspektywie może stać się liderem środka pola w Śląsku. Zawodnik z taką przeszłością jak Gecov powinien ciągnąć zespół, być jego pierwszoplanową postacią. Ale nic nie może stać się od razu.
Być może czeski zawodnik będzie w przyszłości odgrywał kluczową role w Śląsku. Jest sporo podobieństwa w sytuacji Gecova i Petera Grajciara. Półtora roku temu Słowak trafił do Śląska i również nie przepracował z wrocławianami okresu przygotowawczego i z początku był mocno krytykowany za swoją grę. Ale w ostatnim czasie prezentuje się już znacznie lepiej i jest jednym z wyróżniających się graczy Śląska.
- Grajciar to dobry przykład. Każdy ma swoje plusy i minusy, więc warto pracować z nim indywidualnie. Gecov to zawodnik z potencjałem, który znalazłby miejsce w wielu klubach ekstraklasy - podkreśla Krzysztof Przytuła.
Jezierski: - Nie jest tak, że Gecov zapomniał jak gra się w piłkę. On jest po prostu bez formy. Ma też problemy z przygotowaniem fizycznym. A jak nogi cię nie słuchają, to piłka również. Dajmy mu jeszcze chwilę czasu.
Nie wiadomo, ile czasu potrzebuje Gecov, by pokazać pełnię swoich możliwości. W niedzielę Czech ma świetną okazję do przełamania - Śląsk gra derby regionu z Zagłębiem w Lubinie.