Kiedy GKS Katowice awansuje do ekstraklasy? Podyskutuj na Facebooku >>
Adrian Napierała: Może i za wcześnie, ale chciałem się ustatkować. Przede wszystkim dla dzieci. Syn poszedł do pierwszej klasy, córa - do szóstej.
- Nie, ale ofert z pierwszej ligi brakowało. Były tylko z drugiej. Jasne, mogłem się na którąś skusić, ale ile jeszcze miałbym przed sobą tego grania? Pewnie znów wyjechałbym gdzieś na rok, a później kolejna przeprowadzka. Wcześniej było ich już dziesięć, więc oboje z żoną mieliśmy tego powoli dość. Powiedzieliśmy sobie, że zostajemy na Śląsku.
- Już rok wcześniej prezes Cygan chciał, żebym poszedł w trenerkę. Wtedy chodziło o łączenie jej z występami, choć już nie w pierwszym zespole, ale w rezerwach. Postanowiłem jednak, że jeszcze chwilę pogram na wyższym poziomie, zwłaszcza że Puszcza Niepołomice zaoferowała mi dobre warunki. No, tylko na boisku nie wyszło. Przyszli Zbyszek Zakrzewski, Piotrek Madejski czy Witek Cichy i mieliśmy grać o pierwszą ligę, a skończyło się walką o utrzymanie. Chociaż w klubie byli ze mnie zadowoleni. Dostałem nawet ofertę nowego kontraktu, ale już na zdecydowanie słabszych warunkach. To dlatego, że klub musiał zacząć oszczędzać. W ogóle piłkarzowi w Polsce coraz trudniej o dobrą pracę. Do ekstraklasy lawinowo ściąga się Czechów, Słowaków czy Chorwatów, więc tym średnim Polakom zostaje co najwyżej pierwsza liga. A będzie coraz trudniej. Przecież Słowaka czy Czecha zadowoli już średnia pensja.
- Może tak być, chociaż ktoś ich przecież do tego przyzwyczaił.
- ...wystawiłbym sobie trzy z plusem, może naciągane cztery z minusem.
- Mam dwójkę dzieci, jest z czego żyć. Nie narzekam. Jasne, że w futbolu mogłem osiągnąć więcej, ale nie każdemu wychodzi.
- Mogłem dokonać kilku innych wyborów. Trafiłbym do ekstraklasy szybciej, ale nie chciałem zmienić klubu, bo jeszcze się uczyłem. Wiadomo, matura najważniejsza. Chociaż dziś to tylko gdybanie. Wolę cieszyć się tym, co mam. Zwłaszcza że w GieKSie zawsze czułem się dobrze.
- Byłem w kilku innych i w żadnym nie zaaklimatyzowałem się tak dobrze. Tu wypracowałem sobie nazwisko jako zawodnik, teraz chcę to zrobić jako trener.
- Oczywiście. I to w ekstraklasie! Jako zawodnik dostać się tam z GKS-em nie dałem rady, więc może kiedyś w nowej roli?
- Musiałby pan zapytać chłopaków, bo samemu trudno mi jeszcze powiedzieć. Trenerem jestem ledwie trzy miesiące, to dopiero początek tej drogi.
- Chłopcy z "jedynki" grają u nas regularnie, ale nie mogę powiedzieć o nich nawet jednego złego słowa. Dają z siebie maksa.
- Ale od ilu lat w GKS-ie jest dobra sytuacja finansowa? Od dwóch? Pamiętajmy o tym, co było wcześniej. Spadek z ekstraklasy, ratunek ze strony kibiców, start w czwartej lidze. Nazwa i tradycja były co prawda te same, ale klub właściwie powstawał na nowo. Dlatego nie mówmy, że GieKSa o awans bije się od dawna. Tak naprawdę celuje w niego od dwóch lat.
- Padało, ale prawie nikt nie wiedział, jaka jest faktyczna sytuacja klubu. Kibicom pozwolono wierzyć, że finansowo i organizacyjnie jest OK. Ściągnięto 12 zawodników, a po pół roku okazało się, że nie ma pieniędzy. Szkoda, bo myślę, że gdyby trener Nawałka nie odszedł, ten awans rzeczywiście byśmy ugrali. Po rundzie jesiennej mieliśmy tylko pięć punktów straty do miejsca premiowanego awansem.