ŚLĄSK.SPORT.PL na Twitterze. Obserwujesz? >>
Helik, 20-letni obrońca niebieskich, był prawdziwym objawieniem rundy wiosennej minionego sezonu. Mimo młodego wieku zawodnik imponował spokojem i skutecznymi interwencjami.
Dariusz Smagorowicz, prezes Ruchu, informował wtedy, że klub ma oferty wykupu piłkarza sięgające 600 tysięcy euro. Zawodnikiem interesowała się m.in. Legia Warszawa.
Niebiescy na szczęście młodego gracza nie sprzedali, ale też na razie nie mogą na niego liczyć na boisku. Zawodnik poddał się latem artroskopii kolan, której celem - w dużym uproszczeniu - było wyczyszczenie więzadeł i rzepki. Optymistyczny scenariusz zakładał, że we wrześniu młodzieżowy reprezentant Polski wróci do gry...
Michał Helik: No tak... ale tak to już bywa z tego typu kontuzjami. Naprawdę nie sposób precyzyjnie określić, ile potrwa leczenie, a potem rehabilitacja. Ten wrześniowy powrót na boisko, to był bardzo, ale to bardzo optymistyczny scenariusz. Lekarze dawali taką nadzieję, ale kolejne tygodnie pokazywały, że to nie będzie takie proste. Teraz po prostu robię swoje i cierpliwie czekam. Po takiej kontuzji nie można nic przyśpieszyć, bo potem znowu można popaść w problemy.
- Pracuję indywidualnie. Odbudowuję mięśnie. Dzielę swój czas pomiędzy pracę na boisku i w siłowni. Pracuję też nad innymi partiami mięśni. Nie chcę nic zaniedbać i niczego nie pozostawiam przypadkowi. Liczę, że wrócę na boisko silniejszy.
- Na szczęście nie. Odczuwam jeszcze lekki dyskomfort w prawej nodze. Lekarze jednak zapewniają, że to wkrótce minie.
- Byłem dwa razy w Berlinie. Kolana oglądali również lekarze z Polski. Uraz był nieprzyjemny. "Nietypowy" - bo takie określenie też padało. Na szczęście wszystko się udało i teraz tylko czas i moja praca zadecydują o tym, kiedy wrócę na boisko.
- Bardzo bym tego chciał, ale myślę, że... nie. Generalnie to nie chcę powiedzieć za dużo, żeby potem sam się nie rozczarować. Gdy byłem już po zabiegu i spojrzałem w terminarz rozgrywek ekstraklasy, to pomyślałem, że chciałbym wrócić na Wielkie Derby Śląska. Chyba nie muszę przypominać, ile to spotkanie dla mnie i dla zespołu znaczy. Niestety, oglądałem ten mecz z trybun i tylko żałowałem, że nie mogę pomóc drużynie na boisku.
Teraz już nie patrzę w terminarz. Pracuję i czekam na ten dzień, gdy z moimi kolanami wszystko będzie w porządku.
- I to bardzo! Cały czas jestem blisko drużyny. Przed meczem, w przerwie meczu, po meczu... Jestem w szatni. Słucham, wspieram, dopinguję... To jednak nie to samo. Zaczyna się bowiem rywalizacja i wracam na trybuny. Wtedy zostają tylko nerwy i bezsilność, że chciałbym, a nie mogę pomóc.
- Szkoda, bo jednak przed takim meczem jak z Pogonią rywalizacja na pewno pomogłaby drużynie. Tyle że w kadrze Ruchu są jeszcze gracze, którzy z powodzeniem zastąpią kolegów, którzy nie mogą grać.
Jestem dobrej myśli.
- Nie może siąść. Pewnie, że lepiej wraca się do pracy po wygranych meczach, zapewniam jednak, że motywacja, żeby znowu poczuć smak wygranej jest duża. Właśnie to czuje się teraz w szatni Ruchu.
Żadnych półśrodków. W meczu z Pogonią liczą się tylko trzy punkty.
- Właśnie zaczynam kolejny rok na katowickim AWF-ie. Dalej będę miał indywidualny tok nauczania. Spokojnie da się to pogodzić.
- To prawda. Kilka miesięcy temu podpisałem nowy kontrakt, który obowiązuje do czerwca 2017 roku. Teraz tylko muszę wrócić na boisko, żeby zacząć się wywiązywać się z warunków tej umowy.
ŚLĄSK.SPORT.PL w mocno nieoficjalnej wersji. Dołącz do nas na Facebooku >>