Michał Probierz po meczu z Pogonią: Nie mam złotych tabletek

Opinie trenerów po meczu Pogoń Szczecin - Jagiellonia Białystok (2:1)

Michał Probierz, Jagiellonia

Gratuluję Czesiowi, bo te nasze rywalizacje zawsze stoją na dobrym poziomie i zawsze jest wesoło. Nie graliśmy dziś dobrego spotkania, widać, że cierpimy od paru tygodni. Nie możemy spokojnie potrenować, zregenerować się, brakuje stałych mikrocykli, brakuje czasu. Będę bronił swoich zawodników, bo trudno o dobrą dyspozycję przy takich problemach i natłoku spotkań. Graliśmy w niedzielę, później puchar w tygodniu i znów liga - a ja nie mam złotych tabletek, które robią cuda na zachodzie. Widać, że część zawodników lepiej wygląda, bo odstawiliśmy ich od gry i przeprowadzili normalny trening.

Pogoń zagrała pewna siebie, widziałem chęć rewanżu za puchar. Bramka na 1-0 ustawiła ten mecz, ale wydawało mi się, że nasz gol wyrównujący będzie przełomem. Niestety, Pogoń szybko odzyskała prowadzenie, a teraz możemy żałować, że nie wybroniliśmy tego karnego i gol padł po dobitce. Atakowaliśmy do końca, ale nie było zbyt wielu okazji na wyrównanie. Cieszę się za to, że fajnie dziś pobronił Dawid Kudła. Wychowywałem go, trafił do ekstraklasy, rozwija się i jest to zawsze przyjemny widok dla szkoleniowca.

Czesław Michniewicz, Pogoń

To mecz, jakiego się spodziewaliśmy - twardy, zacięty, bez płynności w grze. Walka o piłkę, każdy metr. Mieliśmy trudne momenty, bo sporo tych piłek lądowało w powietrzu, a wiedzieliśmy, że Jaga może wyjść szybko z kontrą po przechwytach. Baliśmy się bardzo kreatywności Vassiljeva i raz zagrał taką piłkę w pierwszej połowie, na szczęście był partner na spalonym. Trudniej się nam zrobiło po zejściu Dwaliszwilego. Zastanawiałem się, kto ma wejść. Postawiłem na Miłosza. On czuje presję na sobie, ale zrobił to, co wcześniej z Wisłą - miał współudział w rzucie karnym.

Przyznam, że nawet nie wiem, jak wpadła wyrównująca bramka. Byłem w drodze z szatni. Wiem jednak, że nie można tracić tak szybko gola zaraz po przerwie, bo to jest bardzo dołujące. Szczęście do nas się uśmiechnęło przy rzucie karnym. Łukasz nie był wyznaczony do jedenastek. Ale Aka znalazł się tam, gdzie trzeba. W końcówce broniliśmy prowadzenie, Karol Świderski strzelał nam ładne bramki, ale tym razem trafił w poprzeczkę.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.