Debiutancki gol oraz pierwsze trafienie obcokrajowca dały Pogoni Szczecin zwycięstwo i pozycję wicelidera

Jakub Czerwiński i Takafumi Akahoshi trafili dla Pogoni, Fedor Cernych dla Jagiellonii Białystok. Pogoń zanotowała 400. zwycięstwo w historii swoich występów w ekstraklasie.

Pogoń Szczecin do meczu z Jagiellonią Białystok przystąpiła w nieco przemeblowanym składzie. Sebastian Rudol znalazł miejsce na prawej obronie, a Adam Frączczak został przesunięty na swoją nominalną pozycję, a więc skrzydło. W pierwszym składzie znalazło się też miejsce dla Takafumiego Akahoshiego. Michał Probierz rzucił do ataku wszystko co miał najlepsze, z Fedorem Cernychem i Konstantinem Vassiljevem na czele.

W pierwszych minutach więcej niż na boisku działo się na trybunach. Kibice Pogoni upamiętnili bowiem święto Polskiego Państwa Podziemnego okolicznościową oprawą i odśpiewaniem hymnu narodowego. Piłkarze na swój koncert czekali nieco dłużej. Po raz pierwszy niebezpiecznie pod bramką Bartłomieja Drągowskiego zrobiło się w 15. minucie, kiedy zablokowany został groźny wolej Mateusza Matrasa.

Generalnie pierwsza połowa toczyła się w powolnym tempie i kibicom po raz kolejny tętno podniosło dopiero w 30. minucie. Wtedy w polu karnym padł Rafał Murawski, ale gwizdek sędziego milczał. Portowcom udało się jednak zakończyć pierwszą połowę mocnym akcentem. W 42. minucie po sporym zamieszaniu w szesnastce Jagiellonii, piłkę do bramki z najbliższej odległości wpakował Jakub Czerwiński.

Pogoń prowadzeniem cieszyła się tylko przez 15 minut przerwy, ponieważ Jagiellonia doprowadziła do wyrównania już w pierwszej akcji drugiej odsłony spotkania. W polu karnym piłkę dostał Fedor Cernych, który precyzyjnym strzałem od słupka nie dał szans Dawidowi Kudle.

Granatowo-bordowi nie dali się jednak zbyt długo smucić swoim fanom. W 52. minucie w polu karnym sfaulowany został Adam Frączczak. Do jedenastki podszedł Łukasz Zwoliński, jednak piłka zatrzepotała w siatce dopiero po skutecznej dobitce Akahoshiego.

Siedem minut emocji musiało kibicom wystarczyć już do końca spotkania. Jagiellonia walczyła o wyrównującego gola, ale we znaki dawały jej się trudy środowego meczu w Pucharze Polski. Poza jedną dość przypadkową sytuacją oraz poprzeczką po rzucie wolnym wykonywanym przez Karola Świderskiego, nie zagrozili bramce Dawida Kudły. Portowcy w dość zaskakująco łatwy sposób dowieźli prowadzenie do końca i wskoczyli na 2. pozycję w tabeli.

Było to zwycięstwo numer 400 Pogoni w historii występów w ekstraklasie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.