Liga Mistrzów piłkarzy ręcznych. Vive z Montpellier chce ukoić ból

- Mamy zawsze głód zwycięstwa, ale teraz jest on jeszcze większy - mówi Tałant Dujszebajew przed meczem drugiej kolejki Ligi Mistrzów z francuskim Montpellier (sobota, godz. 16.15, Hala Legionów)

Kielczanie po falstarcie w Champions League i wyjazdowej porażce 30:31 z węgierskim Pick Szeged są podwójnie zmotywowani. W sobotnie popołudnie liczą się dla nich tylko dwa punkty. - Nie wyobrażamy sobie innego rezultatu, nie możemy stracić choćby punktu - podkreśla Ivan Cupić, prawoskrzydłowy mistrzów Polski. Jego zespół jest mocno podrażniony. - Jesteśmy bardzo ambitnym zespołem i każda porażka sprawia duży ból. Mamy zawsze głód zwycięstwa, ale teraz jeszcze większy - zaznacza Dujszebajew.

Nie chce już wracać do meczu na Węgrzech. - Zapomnijmy o Pick Szeged. Miejmy z tej porażki nauczkę, by nie robić tyle błędów. Każdy może przegrać, zobaczmy, niedawno nawet Barcelona przegrała z Celtą Vigo [1:4 w lidze hiszpańskiej - przyp. red.]. Jesteśmy tylko ludźmi i czasem nie będziemy mieć najlepszego dnia - dodaje.

W starciu z Montpellier nie wiadomo, czy będzie mógł skorzystać z usług Mateusza Kusa, który wciąż narzeka na ból w stawie skokowym. - Na razie nie czuje się najlepiej. Decyzja, czy zagram, może zapaść nawet tuż przed meczem - mówi "Wyborczej" kielecki kołowy.

Swoje problemy kadrowe mają też Francuzi. Do Kielc trener Patrick Canayer nie zabrał rozgrywającego reprezentacji Francji Mathieu Grebile i leworęcznego Słoweńca Vida Kavticnika. Kontuzjowany był też Diego Simonet. Argentyńczyk dopiero wrócił do gry. A że trzeba na niego uważać, pokazał w ostatnim meczu w Kielcach. Wtedy zdobył aż 11 bramek, a Montpellier wygrał w Hali Legionów 33:31. Do awansu do ćwierćfinału zabrakło mu dwóch goli.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.