Transfer Wladimera Dwaliszwilego namieszał w ustawieniu Pogoni

Dzięki pozyskaniu Gruzina Pogoń nie tylko wzbogaciła się o klasowego piłkarza, ale przede wszystkim Czesław Michniewicz ma teraz znacznie większe pole manewru w ofensywie.

Dopóki w zespole nie było Dwaliszwilego, Czesław Michniewicz dysponował tylko jednym nominalnym rozgrywającym - Takafumim Akahoshim. Japończyk na początku sezonu nie mógł jednak pomóc drużynie, ponieważ już w pierwszej kolejce nabawił się kontuzji po brutalnym wejściu Abdula Tetteha z Lecha Poznań. Michniewicz był więc zmuszony wystawiać na tej pozycji chociażby Patryka Małeckiego, który jest skrzydłowym. Akahoshi szybko wrócił jednak do zdrowia, a Pogoń na finiszu okienka transferowego zrobiła kibicom i przede wszystkim sobie miłą niespodziankę, pozyskując Gruzina.

29-latek może grać zarówno w ataku, jak i na wszystkich ofensywnych pozycjach w drugiej linii. Na początku wydawało się, że będzie przede wszystkim konkurentem Łukasza Zwolińskiego, jednak okazało się, że trener Pogoni przewidział dla niego inną rolę. Michniewicz chce, aby biegał za plecami "Zwolaka".

- Dwaliszwili będzie grał na "dziesiątce" pod Łukaszem. On potrafi zaatakować z głębi, a Zwoliński to typowy lis pola karnego. Powinni się więc dobrze uzupełniać - tłumaczy szkoleniowiec Dumy Pomorza.

Taki schemat od pierwszej minuty zastosowano w Mielcu, jednak średnio zdał on egzamin. Była to dopiero pierwsza próba, a wszystko ma przyjść jednak z czasem.

- Trener stara się, abyśmy na treningach łapali zgranie z Wladimirem i żeby wyglądało to coraz lepiej. To tak samo z siebie od razu nie przyjdzie. Chcemy razem współpracować i myślę, że w najbliższym czasie będzie to w meczach widać. "Lado" może mi dużo pomóc, bo to bardzo dobry zawodnik - mówi Zwoliński.

Michniewicz obrał konkretną drogę i wygląda na to, że będzie się jej trzymał także w następnych meczach. Czy to oznacza, że w odstawkę pójdzie Akahoshi? W żadnym wypadku. Szkoleniowiec Pogoni znalazł dla Japończyka nową pozycję. Gra Dwaliszwilego w Mielcu wyglądała znacznie lepiej, gdy szczeciński samuraj pojawił się na boisku w drugiej połowie i zaprosił Gruzina do "małej gry". 29-latek został przekwalifikowany na skrzydło i jak sam mówi, czuje się tam bardzo dobrze. - Nie widzę problemu, na skrzydle mogę wykorzystać moje inne atuty, takie jak drybling - mówi Akahoshi.

W Mielcu pomocnik faktycznie raz zakręcił jednym z rywali i obsłużył celną wrzutką Mateusza Matrasa. Sam też mógł strzelić bramkę.

Możliwe, że obydwaj wystąpią od pierwszej minuty już w poniedziałkowym spotkaniu z Jagiellonią. Akahoshi uporał się bowiem z grypą żołądkową, a Dwaliszwili przekonuje, że nadrobił już wszystkie zaległości. - Czuję, że jestem fizycznie dobrze przygotowany i wytrzymam 90 minut - mówił jeszcze przed meczem z Termalicą.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.