Koszykówka. Daniel Dillon będzie liderem Turowa? "Nie czuję z tego powodu presji"

- Staram się jak najlepiej wykonywać swoje zadania. Robię to, czego oczekuje ode mnie trener. Mam też nadzieję, że będę grał jeszcze lepiej, tak jak i cała drużyna - mówi Daniel Dillon, nowy rzucający PGE Turowa Zgorzelec.

W miniony weekend kibicie Turowa po raz pierwszy mogli zobaczyć na żywo w akcji swoją drużynę. W rozegranym w zgorzeleckiej PGE Arenie turnieju o "Puchar Prezesa Polskiej Grupy Energetycznej" zespół Piotra Ignatowicza zajął drugie miejsce, w decydującym meczu przegrywając z mistrzem Czech - CEZ Nymburk.

MVP turnieju został wybrany skrzydłowy Turowa - Filip Dylewicz, ale z dobrej strony zaprezentował się także Daniel Dillon. W pierwszym meczu przeciwko Anwilowi Włocławek rzucił 12 punktów, a w spotkaniu z CEZ Nymburk - 10, dokładając do swojego dorobku punktowego sześć zbiórek i pięć asyst.

- Dopiero się ze sobą zgrywamy. Z porażki musimy wyciągnąć wnioski i wciąż trenować, aby grać lepiej. Uczę się gry moich kolegów, a oni uczą się grać ze mną. Jesteśmy młodą drużyną, która musi się znacznie poprawić przed początkiem sezonu. Trzeba popracować nad grą w ataku, jak i w obronie, a później bez przerwy doskonalić ją w trakcie rozgrywek - powiedział Dillon.

Australijczyk trafił do Zgorzelca latem. W ekipie wicemistrza Polski ma być opcją numer jeden w ataku. Przez niektórych kibiców już jest postrzegany jako lider zespołu.

- Nie czuję z tego powodu presji. Staram się jak najlepiej wykonywać swoje zadania. Robię to, czego oczekuje ode mnie trener. Mam też nadzieję, że będę grał jeszcze lepiej, tak jak i cała drużyna. Na chwilę obecną wydaje mi się, że gram całkiem dobrze, ale muszę się jeszcze bardziej zgrać z resztą zespołu - przyznał 29-latek.

Dillon większość swojej dotychczasowej kariery spędził w Australii. Trzy ostatnie sezony grał w rumuńskim zespole CSM Oradea, z którym miał okazję grać w pucharze FIBA EuroChallange. W Polsce jednak nigdy nie był, ale ma nadzieję, że wkrótce lepiej pozna nasz kraj.

- Nie udało mi się odwiedzić wielu miejsc w Zgorzelcu, bo nie mamy na to czasu. Trenujemy dużo każdego dnia, ale jeśli będę miał dzień wolny to z chęcią wybiorę się na spacer po mieście. Chciałbym także zwiedzić inne części Polski - zakończył Dillon.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.