Wyrok w sprawie Łoktajewa: Rok zawieszenia i 5 tys. zł

Mówiło się o groźbie aż czterech lat rozłąki z żużlem, co w praktyce równałoby się prawdopodobnie z końcem kariery, ale skończyło się łagodniej: Aleksandr Łoktajew, żużlowiec SPAR Falubazu Zielona Góra, przyłapany na tym, że startował w ekstralidze po paleniu marihuany, już połowie sezonu 2016 będzie mógł wrócić do grona żużlowców.

SportoweFakty.pl informują, że zawodnik SPAR Falubazu oprócz rocznego zawieszenia musi zapłacić też karę - 5 tys. zł. Jednak wydźwięk wyroku jest taki, że Rosjaninowi się upiekło... "Znaleźliśmy okoliczności łagodzące. Palił marihuanę, ale nie zrobił tego celowo, by odnieść jakąkolwiek korzyść na torze" - wytłumaczył SportowymFaktom.pl Łukasz Szmit z GKSŻ.

Łoktajew wpadł na dopingu w niedzielę 28 czerwca po meczu SPAR Falubazu Zielona Góra z KS w Toruniu, gdy został wylosowany do kontroli antydopingowej. Badania wykryły w jego organizmie zakazaną substancję - THC. Łoktajew zdobył wtedy 4 pkt, zielonogórska drużyna przegrała 43:46. Ale za lepszy bilans w dwumeczu zdobyła tzw. punkt bonusowy. Jednak po wpadce 21-letniego żużlowca i odjęciu jego dorobku drużyna z Zielonej Góry straciła punkt bonusowy i m.in. przez to nie awansowała do fazy play-off.

Żużlowiec tak tłumaczył swoją wpadkę: - Chcę powiedzieć wszystkim kibicom, że ich przepraszam. Była przerwa - parę tygodni. Przyjechałem na Ukrainę. Mieliśmy rodzinną imprezę, urodziny. Zebraliśmy się, był alkohol, piwko jedno, drugie. No i podjąłem głupią decyzję. Popełniłem błąd, za który poniosę duże konsekwencje. Głupio mi, przepraszam.

Więcej o:
Copyright © Agora SA