Zdanie z filmu przyszło mi do głowy, bo w Zawiszy też mamy tercet szkoleniowców. Daniel Osiński, Hermes Neves Soares i Przemysław Norko tworzą od ponad tygodnia trenerski sztab bydgoskiej drużyny. Żaden z nich nie jest jednak "panem Karolem" - tym muzykiem z filmu, który z niejednego pieca chleb jadł.
Każdy jest dopiero na początku trenerskiej drogi. Osiński pracował do tej pory z juniorami Zawiszy. Minął ledwie rok, jak Hermes zawiesił piłkarskie buty na kołku. Norko zrobił to trochę wcześniej niż Brazylijczyk.
Suma ich doświadczeń związanych z pracą szkoleniową z dorosłym zespołem seniorów, mającym za zadanie awansować z I ligi do ekstraklasy, jest - w porównaniu z Mariuszem Rumakiem choćby - zerowa praktycznie.
Norko zaczął z seniorami pracować najwcześniej, jako trener bramkarzy. Hermes od roku funkcjonował jako jeden z asystentów, najpierw Jorge Paixao, a potem Rumaka. Osiński ma za to papiery na prowadzenie drużyny w I lidze.
Ale cóż z tego, skoro skuteczność tercetu jest 100-procentowa. Dwa mecze i dwa zwycięstwa - 2:1 w I lidze z Rozwojem Katowice i 2:1 w Pucharze Polski ze Stalą Stalowa Wola.
W klubie od tygodnia panuje całkowite milczenie w sprawie następcy Rumaka. Ostatni sygnał to słowa właściciela WKS Zawisza SA Radosława Osucha. Mówił mi, że trwa ustalanie szczegółów kontraktu. I trwa do dziś.
Na rezultaty zespołu nie ma to wpływu. Tercet sobie radzi z powodzeniem. Lepiej jednak byłoby, gdyby zniknęła znad nich aura tymczasowości i funkcja pełniących obowiązki zaledwie. W robocie z pewnością taka sytuacja nie pomaga.
A dotychczasowe osiągnięcia tria Osiński-Hermes-Norko naprawdę zobowiązują do tego, żeby publicznie ich wesprzeć - jeśli oczywiście to oni w trójkę mają Zawiszę poprowadzić z powrotem do ekstraklasy.
Jesteś kibicem z Bydgoszczy? Dyskutuj i dołącz do nas na Facebooku Sport.pl Bydgoszcz