Jurij Szatałow: Tętno mam zawsze to samo

Po zwycięstwie 1:0 nad Wisłą Kraków trener Jurij Szatałow może być spokojny o swoją posadę. - Po takiej wygranej z dobrym zespołem morale na pewno pójdzie do góry - zapewniał szkoleniowiec. Natomiast Kazimierz Moskal przyznawał, że jego zespół momentami spisywał się żenująco.

Kazimierz Moskal (Wisła Kraków):

Powiedzieć, że zagraliśmy żenująco w pierwszej połowie, to nic nie powiedzieć. Nie dość, że my graliśmy słabo, to jeszcze ułatwiliśmy Górnikowi strzelanie. Sami prosiliśmy się o stratę bramki. Mieliśmy kilka strat, po których śmierdziało pod naszą bramką. To był cud, że tylko raz Górnik nas trafił. Na poziomie ekstraklasy nie może się to zdarzać. Jeszcze ten rzut karny. Rafa nie był wyznaczony jako pierwszy. Podjął się wyzwania i odpowiedzialność spoczywa na nim.

Nasza beztroska w grze była kompromitująca. Nie było w nas zacięcia, żeby strzelać gole.

Nie ma żadnego usprawiedliwienia, że nie było Brożka i Sadloka. Byli inni, których stać na dobrą grę i walkę o trzy punkty.

Nasza ławka nie była zbyt mocna, dlatego nie zrobiłem trzeciej zmiany. Mieliśmy dużo młodych chłopców. To był trudny moment, żeby ich wpuścić i oczekiwać dobrej gry. Chcemy wygrywać, dlatego grają ci, którzy są w najlepszej dyspozycji. Jeśli młodzi będą dobrze się spisywać na treningach, to dostaną swoją szansę.

Jurij Szatałow (Górnik Łęczna):

Z trzech punktów się cieszymy, bo ostatnie kolejki nam nie wyszły. Nasza gra może nie była zła, ale nie potrafiliśmy wykorzystać naszych sytuacji, a do tego traciliśmy gole po głupich błędach.

Przed meczem z Wisłą spodziewałem się naszej dobrej gry. Najważniejsze było nastawienie drużyny, które nie było nerwowe. Choć w drugiej połowie nie uniknęliśmy błędów taktycznych. Dlatego Wisła wtedy nas tak zdominowała.

Szkoda, że Grzesiek Bonin nie wykorzystał sytuacji na 2:0, bo byłoby nam na pewno łatwiej. Dobrze chciał, ale nie wyszło. Mimo tych porażek atmosfera w drużynie była dobra, po takiej wygranej z dobrym zespołem morale na pewno pójdzie do góry.

Tomislav Bożić może mieć naderwany mięsień. Lukas Bielak dawno nie grał, więc nie miał łatwego zadania i na pewno w drugiej części to pokrzyżowało nam szyki.

Co do Rodicia, to bardzo nam pomaga, ale tego wymaga się od bramkarzy. Cieszę się, że mam dwóch równych zawodników na tej pozycji, którzy cały czas ze sobą rywalizują.

Nadal szukamy optymalnego ustawienia. Potrzebujemy trochę czasu, choć to takie gadanie, bo już mamy za sobą osiem kolejek, więc musimy szybko się rozkręcić. W treningu zgranie nie wygląda źle, ale boisko to wszystko weryfikuje.

To nie było tak, że odetchnąłem po gwizdku. Umówiłem się z prezesem na rok pracy. On chciał dwuletniego kontraktu. Nie ma sensu czegoś teraz zmieniać. Jak po roku nie spełnię oczekiwań, to odejdę. Nie było tak, że po meczu odetchnąłem. Mam takie same tętno cały czas. 90, no może 95.

Copyright © Agora SA