Nie tylko powrót do krajowej ligi popularnego "Shreka" miał być wydarzeniem tego spotkania. Po raz pierwszy po dziesięciu latach w innych barwach niż żółto-niebieskich miał zagrać bowiem jeden z ulubieńców publiczności Tomasz Rosiński. - Wiadomo, że będę chciał zaprezentować się jak najlepiej, bo trochę fajnych lat tutaj spędziłem - mówił "Rosa" w letniej przerwie. - Rozmawiałem z Tomkiem, jak odwiedził nas w Kielcach na treningu i mówił, że wszystko jest w porządku, czuje się dobrze i jest w formie. Kilka dni później los chciał, że doznał poważnej kontuzji. Wielka szkoda, że nie będzie mógł zagrać, przykro mi z tego powodu - opowiada Marin Sego, bramkarz Vive.
Rosiński już na inaugurację PGNiG Superligi w wyjazdowym pojedynku z Gwardią Opole doznał kolejnej poważnej kontuzji w swojej karierze. Tym razem kolana (wcześniej tę część ciała miał operowaną aż cztery razy). Kilka dni później 31-letni uniwersalny rozgrywający przeszedł operację i wiadomo, że jego przerwa w grze potrwa kilka miesięcy. W optymistycznym scenariuszu chyba największy pechowiec (jeśli chodzi o zdrowie) wśród szczypiornistów wróci do gry w połowie marca, ale przerwa może też potrwać do maja.
Kielczanie przed pierwszym meczem w Hali Legionów z Zagłębiem Lubin pokazali, że mocno wspierają Tomasza Rosińskiego. Na przedmeczową rozgrzewkę wyszli w żółtych koszulkach z napisem: "Rosa, trzymaj się". - Tomek grał w Vive 10 lat i jak najbardziej sobie na to zasłużył - przyznał Sego. - Ta inicjatywa była bardzo fajna. "Rosa" jest w trudnej sytuacji w swej karierze, ma kolejną kontuzję i mocno wierzę, że wreszcie będzie to ostatnia - dodał Mateusz Jachlewski.
Nieszczęście "Rosy" sprawiło, że Chrobry ma poważny problem. Przed sezonem typowany był na czarnego konia rozgrywek, a już w pierwszej kolejce stracił podstawowego rozgrywającego. - Na pewno bardzo im to pokrzyżowało szyki. Tomek miał być zawodnikiem, który nadaje ton grze, miał nie tylko zdobywać bramki, ale też kreować. Oczywiście głogowianie mają zmienników, ale na lewym rozegraniu to on z pewnością spisywałby się najlepiej - zaznacza "Siwy".
Dla jego zespołu starcie z drużyną Piotra Zembrzuskiego będzie ostatnim sprawdzianem przed inauguracją Ligi Mistrzów (w niedzielę o godz. 16.30 kielczanie zagrają na wyjeździe z Pick Szeged). Czy kielczanie zdążą z odpowiednią dyspozycją na mecz na Węgrzech? - O naszą formę w niedzielę jestem spokojny, bo z meczu na mecz gramy lepiej. Robimy wciąż błędy, ale na Szeged będziemy gotowi - przyznaje Jachlewski.