Piłkarz Zawiszy: Jakby nam ktoś jaja serpentyną powiązał

Zawodnicy Zawiszy krytycznie patrzą na swoją grę w meczu z Rozwojem Katowice, szczególnie na początku drugiej połowy - Zaczęliśmy ją tak, jakby nam ktoś, przepraszam za określenie, jaja serpentyną powiązał - mówi bramkarz bydgoskiej drużyny Łukasz Sapela.

Bramkarz Zawiszy tak oceniał spotkanie wygrane 2:1 - Rozwój na początku cofnął się w komplecie na swoją połowę. Ciężko się nam konstruowało akcje. A drugą połowę zaczęliśmy tak, jakby nam ktoś, przepraszam za określenie, jaja serpentyną powiązał. Kamil uratował nam życie i należy mu się za to czteropak. Cieszymy się bardzo ze zwycięstwa. Nie mieliśmy zbyt wiele sytuacji do strzelenia gola. Zwykły kibic nie będzie na to patrzył w poniedziałek w gazecie. Najbardziej liczą się te trzy punkty. Nie zawracamy sobie głowy, czy będzie nowy trener, czy też nie. Chcemy obecnemu szkoleniowcowi i prezesowi pomóc.

Kamil Drygas, strzelec zwycięskiego gola dodał: - Wszystko dzięki Łukaszowi Nawotczyńskiemu, bo on wziął piłkę w ręce i rzucił długą piłkę z autu. Od tego się wszystko zaczęło. Strzał mi fajnie wyszedł, ale to nie ma znaczenia, czy strzelam ja, czy Łukasz Sapela. Liczą się trzy punkty. Teraz czeka nas mecz w Pucharze Polski. Traktujemy go poważnie, chcemy zajść jak najdalej. Pod względem fizycznym czujemy się dobrze, bo odwróciliśmy po raz kolejny losy spotkania, strzelając w końcówce zwycięskiego gola. Początek drugiej połowy był słaby, zaczęliśmy grać na stojąco. Potem wyszliśmy bardziej agresywnie i udało się wygrać.

Jesteś kibicem z Bydgoszczy? Dyskutuj i dołącz do nas na Facebooku Sport.pl Bydgoszcz

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.