Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok: Skuteczność nagrodzona zwycięstwem

Śląsk przetrwał pierwszą połowę, w której grał słabo, a po przerwie był lepszy od Jagiellonii i wygrał 3:1.

Przed meczem z Jagiellonią Białystok trener wrocławian Tadeusz Pawłowski zwracał uwagę na dwie kwestie. Przede wszystkim na grę defensywną swojego zespołu. Śląsk słabo wypadł w ostatnim meczu ligowym, który przegrał 4:2 z Wisłą, i Pawłowski podkreślał, że w destrukcji zdecydowanie lepiej musi grać cały zespół, a bronić muszą wszyscy gracze.

Szkoleniowiec Śląska mówił też o wariantach zastąpienia Roberta Picha, skrzydłowego sprzedanego do Kaiserslautern. Sugerował, że rozważa kilka rozwiązań. Jednym z nich było wystawienie na skrzydle Petera Grajciara. Ale teoretyczne rozważna o tym, jak poradzić sobie bez bramkostrzelnego skrzydłowego, Pawłowski podsumował stwierdzeniem: "Praca, praca, ciężka praca".

Jednak w pierwszej połowie meczu z Jagiellonią w grze Śląska widać było więcej problemów niż plusów. Goście od początku zdominowali grę i atakowali. W ofensywie Jagiellonia była groźna - na skrzydłach imponowali Cernych i Alvarinho, zagrożenie stwarzał Sekulski. Akcje drużyny trenera Probierza były szybkie, efektowne, wyprowadzane z dużą łatwością.

Goście w pierwszym kwadransie mieli wymarzoną okazję do zdobycia prowadzenia, jednak Sekulski z dwóch metrów tak, że Mariusz Pawełek popisał się fenomenalną interwencją i zdołał wybić piłkę! Później obraz gry niewiele się zmienił, ale goście nie mieli już tak świetnych okazji bramkowych.

Śląsk do przerwy rozczarowywał. Wrocławianie nie byli w stanie dłużej rozegrać, przytrzymać piłki. Najczęściej gracze Śląska decydowali się na indywidualne akcje, z których niewiele wynikało.

Po przerwie Śląsk zaczął grać znacznie lepiej i szybko przyniosło to efekty. W 59. min po dośrodkowaniu Grajciara w rzutu rożnego Celeban świetnym strzałem głową posłał piłkę do siatki. Ten gol całkowicie odmienił obraz gry - Śląsk wygrywał 1:0, a po chwili mogło być już 2:0. Bramkarz gości Drągowski fatalnie wybił piłkę, podając ją pod nogi Grajciara, ale szybko się zrehabilitował, wygrywając pojedynek sam na sam z zawodnikiem Śląska.

Jednak w 62. min było 2:0. Grajciar dośrodkował w pole karne, a Tomasik interweniował tak niefortunnie, że wpakował piłkę do swojej bramki. Kilka minut później wrocławianie mogli zdobyć kolejną bramkę, ale Drągowski zdołał obronić strzał Kiełba z rzutu wolnego i wybił piłkę z linii bramkowej.

Niespodziewanie końcówka meczu była emocjonująca. Śląska prowadził 2:0 i nic nie wskazywało na to, że wygrana będzie zagrożona. Ale Jagiellonia ambitnie atakowała. W 74. minucie Tomasik mógł się zrehabilitować za samobójczego gola, jednak z kilku metrów strzelił niecelnie. A w 83. min znów doskonale interweniował Pawełek, broniąc po woleju Grzelczaka.

Jednak w kolejnej akcji Jagiellonia zdobyła gola - po dośrodkowaniu Mackiewicza piłka przeleciała przez całe pole karne, a zamykający akcję Grzelczak strzelił z kilkunastu metrów i trafił do siatki. I gdy goście rzucili się, aby doprowadzić do remisu, zostali skarceni. Gola na 3:1 zdobył Hateley, który dobił piłkę po strzale Bilińskiego. Co ciekawe, była to pierwsza bramka Anglika w barwach Śląska i strzelona w dniu swoich 26. urodzin.

Śląsk - Jagiellonia 3:1 (0:0)

Bramki: 1:0 - Celeban (58), 2:0 - Tomasik (62, samobójcza), 2:1 - Grzelczak, 3:1 - Hateley (87)

Pawełek - Dankowski (46. Ostrowski), Celeban, Kokoszka, Pawelec - Flavio, Hołota, Danielewicz, Gecov (80. Hateley), Grajciar - Kiełb (85.

Biliński)

Drągowski - Drągowski, Madera, Tarasovs, Tomasik - Cernych, Góralski, Grzyb, Vassiljev (70. Romańczuk), Alvarinho (56. Alvarinho) - Sekulski (56. Grzelczak).

Więcej o:
Copyright © Agora SA