Lech Poznań - Podbeskidzie Bielsko-Biała. "Sezon zaczyna się dla nas od nowa"

- Dla nas sezon się zaczyna od nowa - mówi trener Maciej Skorża. Zapomnieć o katastrofalnym starcie Lecha Poznań w lidze się nie da, bo przypomina o tym czternaste miejsce w tabeli. Sobotni mecz "Kolejorza" z Podbeskidziem Bielsko-Biała to walka o... uniknięcie strefy spadkowej.

Pojedynek o to, kto ugrzęźnie w strefie spadkowej - kto pomyślałby w maju, że tak może wyglądać mecz Lecha Poznań z Podbeskidziem Bielsko-Biała? "Kolejorz" cztery miesiące temu pożerał kolejnych rywali - pokonywał Legię przy Łazienkowskiej, demolował w Zabrzu miejscowego Górnika. Dziś lechitów bije każdy - zarówno sensacyjny lider Piast Gliwice, jak i przez wielu wyśmiewana Termalica Nieciecza. Gdy Dawid Kownacki został zapytany na przedmeczowej konferencji prasowej o różnice między Lechem z maja a Lechem obecnym, długo nie mógł wydusić z siebie słowa. - Nie wiem. Chyba nic nie odpowiem - wydusił wreszcie. I widać było, że jest w tym kompletnie szczery.

O kryzysie Lecha napisano już sporo. Na łamach "Gazety Wyborczej" poruszaliśmy z doktorem Jakubem Kryściakiem kwestię regeneracji przy graniu meczów co trzy dni, dyskutowaliśmy z psychologiem sportu Magdaleną Kemnitz o problemach mentalnych zespołu. Fatalną postawę mistrza Polski komentowali zarówno byli, jak i obecni piłkarze poznańskiego klubu. Teraz szansą na wyjście "Kolejorza" z problemów jest kończąca się właśnie przerwa reprezentacyjna. Połowa kadry zespołu wyjechała na zgrupowania reprezentacji, zawodnicy odpoczęli od ciągłych rozmów o katastrofalnej formie w lidze i choć na chwilę zmienili środowisko. - Możemy się zastanawiać, czy ta przerwa była nam potrzebna w sensie sportowym, ale nie mam wątpliwości, że pod względem mentalnym była dla nas absolutnie niezbędna - twierdzi trener Maciej Skorża.

A na drodze sfrustrowanego Lecha staje Podbeskidzie Bielsko-Biała. W Poznaniu nikt sobie nie wyobraża kolejnej kompromitacji, a taką bez wątpienia byłaby strata punktów w takim starciu. Bo o ile Termalica, której Lech uległ przed dwoma tygodniami, pokazuje całkiem niezły futbol, o tyle gra bielszczan aż prosi się o cenzurę. Nic dziwnego, że posada trenera Dariusza Kubickiego wisi na włosku, choć prezes klubu zdecydowanie temu zaprzecza. Pojawiają się jednak doniesienia o tym, że ewentualnym następcą Kubickiego miałby być... Mariusz Rumak, który odszedł niedawno z Zawiszy Bydgoszcz.

- W ekstraklasie nie ma już słabych drużyn - mówi kurtuazyjnie trener Skorża, a Dawid Kownacki uważa, że przerwa na mecze reprezentacyjne rozbudziła w lechitach jeszcze większy głód zwyciężania. Pomóc w wygrywaniu ma wykupiony z Jagiellonii Maciej Gajos. Skorża zapowiada, że nowy pomocnik Lecha zagra już w sobotnim meczu, ale nie zdradza, na jakiej pozycji. - W linii pomocy - odpowiada z uśmiechem. Uśmiechu na twarzy trenera Lecha nie ma, gdy ten opowiada o kontuzjowanych. - Na pewno nie zagrają Darko Jevtić i Marcin Robak. Oni wciąż zmagają się z urazami. Jest jeszcze kilku zawodników z infekcjami, ale o nich nie chcę mówić - mówi Skorża, ale wiemy, że w trakcie tygodnia przeziębiony był Barry Douglas, a kłopoty żołądkowe zmogły Dawida Kownackiego.

- Dla nas sezon zaczyna się od początku. Odcinamy się grubą kreską od tego, co było. Od tego, co nie miało się prawa zdarzyć i co nie przystoi zespołom naszej klasy - nie szczędzi słów Skorża. Prezes Karol Klimczak przed tygodniem opowiadał, że Lech kryzysu nie ma, a jest jedynie w trudnej sytuacji. - Mamy cztery punkty teraz, za chwilę będzie ich siedem, później dziesięć - wymieniał prezes. Miał na myśli zapewne wygraną z Podbeskidzia. Początek meczu w sobotę o godzinie 20.30.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.