Pomocnik Pogoni strzelał dla Piasta bramki w Europie i wprowadził go do ekstraklasy

Mecz z Piastem Gliwice będzie szczególny dla Mateusza Matrasa, który właśnie tam wypłynął na szerokie wody. ?Matrix" tam spędził większość swojej dotychczasowej kariery.

Nie trudno się temu dziwić, ponieważ rosły zawodnik wychował się w górnośląskich Ornontowicach, które leżą nieopodal Gliwic. To właśnie w miejscowym Gwarku Piast wypatrzył Matrasa, który w zespole z Gliwic spędził cztery sezony. Dwa w I lidze i dwa w ekstraklasie. Z "Piastunkami" świętował awans do elity, a także zaliczył debiut w europejskich pucharach.

Po świetnym sezonie 2012/2013, Piast wywalczył przepustkę do Ligi Europy. Zespół z Górnego Śląska odpadł już w pierwszym dwumeczu z azerskim Karabachem, ale sam "Matrix" szczególnie za rewanżowy mecz w Gliwicach zebrał bardzo dobre recenzje i strzelił jedną z dwóch bramek dla Piasta.

Przed rozpoczęciem poprzedniego sezonu przeniósł się do Pogoni Szczecin. Akurat wygasł jego kontrakt z Piastem.

- Czuję mały żal, że opuszczam już Piasta. Spędziłem w Gliwicach cztery lata i przywiązałem się do klubu. Postanowiłem jednak, że potrzeba mi jakichś zmian w życiu i myślę, że ta wyjdzie mi na dobre. W Pogoni jest fajny projekt - mówił wtedy.

Początek w nowym klubie wymarzony nie był, bo na początku uznano go za tzw. niewypał transferowy. Zawodnika nierzadko żegnały gwizdy. - To fatalne uczucie - nie ukrywał Matras. - Kiepską postawą na boisku - niestety - zapracowałem na taką reakcję.

Z czasem jego pozycja w zespole jednak rosła i dzisiaj nikt nie wyobraża sobie Pogoni bez Mateusza Matrasa. Zanotował największy progres w ciągu ostatniego roku i z zawodnika wyszydzanego przez kibiców, stał się jednym z kluczowych elementów układanki Czesława Michniweicza. W ostatnim meczu z Koroną strzelił nawet bramkę, która ukoronowała dobry start sezonu w jego wykonaniu.

Wysoka forma ma pomóc także w niedzielnym meczu z Piastem, który będzie dla niego szczególny. - Sporo w Piaście się zmieniło, przede wszystkim taktyka, bo przeszli na grę trójką obrońców. Wiele więc nie jestem w stanie podpowiedzieć - mówi Matras.

Po meczu będzie miał jednak z kim powspominać dawne czasy: - Kilku znajomych jeszcze zostało. Przede wszystkim młodzież, która teraz dostała swoją szansę i wygląda całkiem dobrze. Mnie to cieszy, bo trenowałem z nimi i wiem, że wtedy czuli się niedoceniani, a teraz pokazują dobrą piłkę.

Copyright © Agora SA