Prokuratura zajmie się kibolami lżącymi Darcy'ego Warda

Koniec z chamstwem na zielonogórskim stadionie żużlowym? Wszystko wygląda na to, że tak. Zielonogórscy prokuratorzy ze względu na ważny interes społeczny zdecydowali się ścigać kiboli, którzy znieważali Darcy'ego Warda

Właściwie sprawę śledczym powinien zgłosić sam żużlowiec. Darcy Ward jednak tego nie zrobił. Od początku robił dobrą minę do złej gry. Puszczał mimo uszu obraźliwe zaczepki zielonogórskich kiboli z trybuny K. Nawet kiedy chuligani życzyli mu śmierci, końca kariery, wyzywali od najgorszych, Australijczyk milczał.

Najbardziej ortodoksyjni kibole Falubazu nie mogli mu wybaczyć, że kilka lat temu po finale ekstraligi w Toruniu żużlowiec podeptał szalik Falubazu. Nie chcieli go widzieć w swojej drużynie, choć ten przed pierwszym meczem przeprosił za swój szczeniacki postępek sprzed lat. Na transparencie wypisali hasło: "Ward - nigdy nie będziesz jednym z nas, wypierd... z Falubazu".

Szczyt nienawiści do zawodnika pokazali w niedzielę 23 sierpnia na meczu z GKM-em Grudziądz. Gdy Ward uległ groźnemu wypadkowi, uderzył w drewnianą bandę, kibole z trybuny K skandowali, życząc mu śmierci i by nigdy nie powrócił na tor. Krzyczeli "koniec kariery, ty kurw... koniec kariery". Ward w ciężkim stanie trafił do zielonogórskiego szpitala. Tam okazało się, że Australijczyk ma uszkodzony rdzeń kręgowy.

Porządni kibice nie kryją oburzenia. Żądają, by trybunę opuścili pseudokibice. Sprawą znieważania zawodnika Falubazu zajmie się zielonogórska prokuratura. W poniedziałek zawiadomienie złożył członek zarządu klubu.

Prokuratorzy wszczęli śledztwo, choć tego typu przestępstwo jest zazwyczaj ścigane na wniosek prywatny poszkodowanego. Tym razem śledczy zrobili odstępstwo.

- Uznaliśmy, że sprawa jest ważna ze względu na ważny interes społeczny. Objęliśmy ściganie sprawców tego występku z urzędu - tłumaczy Zbigniew Fąfera, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.

Czy ściganie kiboli wykrzykujących chamskie hasła nie będzie przypominać szukania igły w stogu siana? Na trybunie zasiada kilka tysięcy osób. Śledczy o to są spokojni. - Mamy materiały z monitoringu stadionowego oraz inne zapisy. Dowiemy się, kto trzymał transparenty, kto wykrzykiwał obraźliwe hasła. Kluczowe będą tu także zeznania świadków. Sprawy nie można tak zostawić, chuligaństwo na stadionie osiągnęło zbyt duży rozmiar. Trzeba z tym walczyć, a my mamy takie narzędzia - tłumaczy rzecznik śledczych.

Kibolom grozi wysoka grzywna, a także ograniczenie wolności. Mogą pożegnać się na kilka dobrych lat ze wstępem na zielonogórski stadion, a także inne żużlowe areny w Polsce.

Więcej o:
Copyright © Agora SA